:mroovek - jestem przekonany, że to nie bank, a jakiś pośrednik (mniejsze kapitały i przychody). Jak namierzysz nadawcę, to się okaże, że to zapewne jakieś xyz sp. z o.o. albo wręcz działalność gospodarcza. Dużej kasy zatem nie wygrasz.
Pamiętam, jak lata temu miałem sprawę z dużym operatorem telefonii stacjonarnej o skrócie kojarzącym się z posocznicą (
)
Wyprowadzałem się, telefon miałem na siebie. 17 listopada wypowiedziałem im umowę z 30-dniowym okresem wypowiedzenia i dostałem pieczątkę na wypowiedzeniu z tą datą (zaniosłem im kwit osobiście). Przyszła do mnie faktura za listopad - zapłaciłem. Za grudzień - zapłaciłem za połączenia i 17/31 abonamentu. Za styczeń - nie zapłaciłem. Za luty - też....
Jakiś czas później dostałem wezwanie z firmy windykacyjnej. Wysłałem im kopię wypowiedzenia, faktury, dowody wpłaty. Odbyłem parę rozmów telefonicznych. Okazało się, że kupili dług w pakiecie (wiele takich długów) od operatora, uznali moje argumenty, że długu nie ma bo nie miała prawa powstać należność, którą operator sprzedał, zachowali się OK. Postanowiłem zatem dowalić operatorowi. Po nieudanych próbach dogadania się nasłałem na nich UOKiK (doczytałem się, że dostali już karę za podobne zachowania - dokonali cesji wierzytelności bez zgody dłużnika, a nie mogli - takie wtedy były przepisy) i GIODO (za przekazanie danych osobowych bez mojej zgody). Rezultat?
- UOKIK dowalił im karę - kilkadziesiąt tysięcy za każdy dzień od wydania decyzji do momentu usunięcia nieprawidłowości (uzbierało się tego chyba ponad 4 bańki),
- GIODO wysłał im kontrolę i też dowalił jakąś karę,
- a ja wymęczyłem niską pięciocyfrową sumę w ugodzie.
Czyli państwo wykorzystało okazję i zbójecko złupiło firmę na mojej krzywdzie, a ja dostałem ogryzek. A że firma była głupia i nie oszacowała strat na tym, że dam państwu lagę, aby mogło sobie pozbójować... cóż.