Zdarzyło mi się wczoraj być wczoraj widzem dyskusji w TV na temat lektur szkolnych.
Jakaś pani - nauczycielka polskiego (od razu zaznaczyła, że jest nauczycielem akademickim i feministką) przekonywała wszystkich o wyższości „Harrego Pottera” nad „W pustyni i w puszczy”.
Samo postawienie w jednym rzędzie tych książek wprawiło mnie w takie osłupienie, że zacząłem tej idiotki słuchać.
Otóż, wg niej Sienkiewicz nie odzwierciedla obecnego tempa życia i jest nudny, bo teraz dzieciaki grają w gry (pewnie w Sylwestra ) i mogą latać bohaterami, którzy mają niejednoznaczne osobowości (o gender pewnie idzie, albo nie wiem) - opad witek nastąpił u mnie po raz pierwszy.
Następnie weszła na temat poprawności politycznej : jak to tak, że mały, biedny murzynek był służącym białych bwana – takie nie można, proszę Państwa!!! Powiedzenie o mentalności Kalego też można zastąpić jakimś innym – bardziej adekwatnym do otaczającej nas rzeczywistości. Nosz k*** Kalego mać – nie dociera do pustego łba, że akcja książki dzieje się jakiś czas temu?
Opad witek po raz drugi – lecz nie ostatni.
No i kulminacja – najważniejsze.
Z uśmiechem seksownym jak fala w wiadrze pomyj stwierdziła, że Sienkiewicz promuje męski szowinizm, bo (tu cytat dokładnie zapadł mi w pamięć i nie wiem, czy jest tyle alkoholu w osiedlowym sklepie, żeby to wymazać) : Staś penetruje puszczę a Nel tylko krzyczy: Stasiu, Stasiu! – koniec cytatu.
No i się zastanawiam, czy ona czytała tą samą książkę co ja, czy tylko oglądała niskobudżetowy film VHS z wypożyczali video – sekcja dla dorosłych o tytule np.: „ Pokaż mi puszczę to się do niej spuszczę”
Moim zdaniem ta pani – przypomnę nauczycielka polskiego, zapomniała o innych, nie mniej niecnych wątkach:
- zoofilia – Nel huśta się na trąbie słonia
- dendrofilia , plus brak edukacji seksualnej – Staś wchodzi do dziupli baobabu podejmując ryzykowne kontakty seksualne bez zabezpieczenia, co skutkuje walką z dzikimi zwierzętami (boa, nietoperze itp.)*
* dziupla jako antropomorfizacja waginy, dzikie zwierzęta w środku – ryzyko chorób wenerycznych, nie koniecznie dających się wyleczyć penicyliną.
Podejrzewam, że jeszcze więcej zboczeń można znaleźć w tej książce i w każdej innej pewnie też, ale cieszę się, że nie mam dzieci, które ta idiotka mogłaby uczyć.

Jak się komuś chciało to czytać to trudno,ale ciśnienie mi trochę zeszło

:qweta mam za wysokie ciśnienie więc nie czytałem streść

:silber staś penetrował puszczę, a Nel krzyczała: Stasiu, Stasiu!

Więcej nie musisz wiedzieć

:qweta Trochę się zgodzę z pierwszym akapitem. Dzieci i młodzieży nie pociągają już takie historie. Idą teraz wraz z duchem "techniki", bajki, komputery, moda, gadżety. Bo kto wyprodukuje super mega ruszające się strzelające laserami lalki Neli i Stasia?

Takich książek już się nawet nie pisuje..Albo przynajmniej dzieci uważają je za nudne..

Ch*j z tą idiotką, "uśmiech seksowny jak fala w wiadrze pomyj" mnie rozwalił na łopatki

:sliwaska - jeśli pozwolimy dzieciom czytać tylko to co je interesuje to może od razu same komiksy do lektur włączyć - najlepiej japońskie.
Mnie też wiele lektur nie interesowało, ale musiałem je przeczytać i dzięki temu wiem co nieco. Trzeba oczywiście uzupełniać lektury, niektóre usuwać inne dodawać,ale nie idźmy na łatwiznę, bo dojdzie do tego, że za parę lat maturę będą zdawać z Need for Speed czy w co tam teraz grają.

jeszcze powinna wspomnieć o tym że Nel ćpa chininę

"Nauczyciel akademicki i feministka" - na bank po jakimś prywatnym licencjacie i półrocznej magisterce w jednym

:szatkus
pominąłeś: „ Pokaż mi puszczę to się do niej spuszczę”

:sliwaska - właśnie dlatego takie książki widnieją pod pseudonimem "lektury obowiązkowe" a nie "coś bardziej zajebistego, niż widziałeś 15 minut temu na YouTube".

:Qweta: dzięki.. teraz już nawet zwykła dziupla nie jest dziuplą tylko antropomorfizacją waginy

A dupa, dupa. Dzieci powinny czytać takie książki jak "W pustyni..." Z tym, że powinno się też zachęcić je do czytania i wrzucić takiego rozrywkowego Harrego Pottera, czy coś w tym stylu. Po prostu połączyć stare i nowe

:qweta Typowy terrorystyczny rewizjonizm.Witamy w tzw. nowoczesnym swiecie. To zjawisko sie nazywa Social Justice Warrior (https://www.rooshv.com/what-is-a-social-justice-warrior-sjw) i jest utrapieniem jakiejkolwiek debaty publicznej. Ich naturalnym siedliskiem jest teraz Tumblr. W Pustyni i w Puszczy to kawal polskiej historii, i na pewno powinno zostac jako lektura. Prawda jest jednak, ze traktuje czarnych jako istoty drugiej kategorii dla rasy bialych panow (jak to byl standard do lat 50tych zeszlego wieku) i nie wyobrazam sobie, zeby nauczyciel nie musial obowiazkowo uciac pogadanki po tego przeczytaniu nt. zmian i obecnych problemow na tle rasowym/wyznaniowym (tak samo jak powinna byc pogadanka, po takich np. Czterech Pancernych). Szczegolnie, ze rasizm do czarnych w Polsce jest typowo pogadankowo-ksiazkowy, czyli niegrozny i latwy do zaradzenia. Gdyby byl bezposredni kontakt jak z Cyganami, to jest samonasycajaca sie machina i bledne kolo (jak czarni w USA).A co do Pottera to jak najbardziej. Najlepiej wspominam i moje elytarne liceum w Polsce, gdzie oprocz sztadarowych lektur byl i Wladca Pierscieni i "Zaklinacz Koni" (ech ta erotyka), jak i angielski w Danii, gdzie byl zarow Shakespeare jak i skrypt z Pulp Fiction (zawierajacy duzo Mother....er)

:gogosiek taaa, czytałem Pustynię i kawałek Harrego Pottera. Obie ujowe, podziękuję.

https://pl.wikiquote.org/wiki/Jan_Zamoyski

:MarkizDeRetarde - no właśnie o to mi chodzi - żeby nie potępiać w czambuł wszystkiego co niezgodne z obecnym światopoglądem, bo ten się zmienia co chwilę, ale przy okazji tłumaczyć, że pewne zachowania teraz są nie do przyjęcia, ale kiedyś niekoniecznie. Historia po prostu nie da się przemilczeć.

Ja proponuję jako lekturę "50 twarzy Greya", to jest dla nowoczesnej młodzieży

Tia
"Zobaczyl moj prawy posladek. Podniecil sie. Uderzyl posladek. Zapieklo. Splynelam. Wzdechnelam. 'Kurfa' - zachnal sie prymitywnie. Splynelam po raz drugi"

Chrzanienie i tyle. Jak ktoś lubi czytać, to przeczyta i Sienkiewicza i Rawlings i wszystko co jest pod ręką łącznie z instrukcją obsługi tokarki dwuwrzecionowej. A jak nie lubi, to wyniesie jedyną prawdziwą interpretację podana przez nauczyciela spełniającą normy narzucone przez ministerstwo i "elyty".Dostaniemy w efekcie tępaka i buca, który będzie kradł, oszukiwał, kłamał, ale za to będzie obcykany w epopejach narodowych, będzie płakał nad losem Kmicica, podziwiał latarnika, który zaczytał się w Panu Tadeuszu (jego fragmenty będzie recytował z pamięci) i rechotał nad fragmentami Fredry, o tym jak komuś dopie*dolić.To już lepiej niech się taki głąb orientuje w najnowszych trendach i technologiach niż ma udawać "etyka", "filozofa" i eksperta od spraw moralnych, bo on kanon lektur zna.Zmuszanie na siłę do czytania, a co gorsza do zachwycania się i "prawidłowej" interpretacji tekstu jest całkowicie absurdalne i powoduje tylko odwrotny efekt.

jeden pierdyknął tl;dr, kilka normalsów, potem znowu tl;dr i znowu normalsi itp/itd i znowu tl;dr
macie telewizję to się gapcie

:chris_f żeby ktoś lubił czytać to trzeba mu to wpoić od dziecka właśnie. Pokazać, że warto, wyjaśnić co nieco. Nikt tu nie napisał, żeby się uczyć interpretacji od nauczycieli, ale poznać samemu literaturę i mieć swoje przemyślenia. Świat jest pełen tych co znają Biblię czy Koran na pamięć, ale z tego nic dobrego nie wynika.
Jedną z moich pierwszych książek były "Słówka" Boya - Żeleńskiego w wieku 6-ciu czy 7-miu lat. Teraz wiem, ze to nie była książka dla takiego szczyla, ale akurat taką znalazłem w domu. Nie rozumiałem większości z tego, ale przynajmniej poznałem rytm i zasady poezji

Ja miałam świetną polonistkę w podstawówce. Lekturami co prawda leciała z kanwy, ale nie wygladało to tak jak w późniejszych latach nauczania. Najpierw były ze 2 lekcje na których omawiała tło historyczne (jeśli takowe było), przedstawiała autora i tlumaczyła rzeczy trudniejsze. Kolejna lekcja to był sprawdzian ze znajomości treści lektury i pod koniec były ze 3-4 pytania dotyczące interpretacji, które nie były oceniane. Kolejna lekcja (a czasem 2, jeśli temat był ciekawy) dotyczyła treści tych intepretacji. Każdy się wypowiadał, Ona zadawała pytania na bazie odpowiedzi ze sprawdzianów, poprawiała błędy rzeczowe, dyskusja się toczyła. I nikt nie śmiał donieść, że niektórzy dostają dziennikiem w łeb, mimo, że to nie były czasy kiedy było wolno. Zdecydowanie najlepsza nauczycielka na jaką trafiłam

Po co zniechęcać dzieciaki do czytania? Nich sobie poczytają HP czy inną popularną (aczkolwiek ciekawą i z sensem) książkę. Po co wciskać nudne "w pustyni i w puszczy" czy chociażby w późniejszej edukacji "wielkie dzieła" związane z jedną, słuszną interpretacją.

Po co zmuszać?
Są memy, jutub, videoblogi, fejsbuk.
Dzieci mają tyle do zrobienia po szkole...a nawet w czasie zajęć lekcyjnych. Dzióbki, stopy, ploty, czapki, rurki.
Dajmy im troszkę luzu. Słowo pisane jest trudne do ogarnięcia. Na dokładkę każemy im czytać ze zrozumieniem nie można tak.
Priorytety wyznaczają reklamy, filmidła, lepsi koledzy.
Nie. Jako rodzice nie możemy wywierać presji na te młode, słabe umysły.
Wszak każde pierdnięcie, beknięcie, smark z nosa to powód do drwin. Można dostać łatkę na całe smutne 15 letnie życie!
Psycholog, terapie, pilates, siłownia, pizza.
Pomóżmy młodym! Nie rozmnażajmy się

do Pottera mam trochę zastrzeżeń akurat, dzieci potrzebują przedstawiania postaci i sytuacji moralnie czarno-białych - a HP jest często szaro-szary

Wyrzucić "W pustyni i w puszczy"? Ktoś tu zaczyna od dupy strony.
"Nad Niemnem" powinno być priorytetem

Akurat Sienkiewicz robi robotę, a "Szkice węglem" to miszczostwo świata i okolic (i krótkie przy okazji, więc nikogo nie zabije). Chociaż nasza polonistka zrobiła z omawiania tego rzeź niewiniątek. Nikt nie wiedziało o co właściwie pyta, więc postawiła kilka pał i się nadąsała na koniec. Chociaż jak się tak zastanowić to większość lekcji z nią tak wyglądała. W dobry humor wprawiało ją tylko opowiadanie o swoich dzieciach
W zasadzie od połowy drugiej liceum większość przestała czytać lektury bo nie było sensu, nikt nie czytał wszystkiego bo to już całkiem mijało się z celem

co się dziwić jak feministka , one normalne nie som.

Problem nie dotyczy tych lektur o których piszecie, obrzydzanie czytania zaczyna się dużo wcześniej, w początkach podstawówki.

To właśnie tam małym dzieciakom należy pokazać że czytanie jest fajne, a nie walić nowele kompletnie odbiegające od współczesności. Jak dziecko ma zrozumieć że Janko był tylko rzeczą, własnością Pana, albo dlaczego rodzice Anielki byli kompletnymi debilami i spalili córkę w piecu podczas jakiś zdrowasiek?
A wiecie dlaczego one są w spisie lektur? Cytat jakiejś pani z ministerstwa - "Żeby pokazać uczniowi co to jest nowela". Czyli równie dobrze można by poprosić dzisiejszych pisarzy (Sapka, Piekarę, Kossakowską czy Pilipiuka) żeby napisali nowele opowiadania przystępne dla dzieci, W sumie to niewielki problem nieco ocenzurować kilka opowiadań o Geralcie i już mamy nowelkę jako przykład.

Cóż, kiedy szukałem w miarę kompletnej bibliografii Sienkiewicza nie znalazłem jej w Polsce, lecz w Kanadzie. Może słabo szukałem... To jednak daje trochę do myślenia.

Proszsz.
https://archive.org/details/pismahenrykasien48sien

:maciek_cherokee to "dzieło" paleniu dziecka ma usprawiedliwić Jedwabne
BTW moja polonistka nie potrafiła zrozumieć czemu mając kilkaset książek rocznie w "czytelnictwie" nie znam lektur, takich kurwa przecież pięknych

Jeśli przekonamy dzieci, że czytanie jest fajne, to w przyszłości same zaczną szukać wartościowych książek. Dlatego uważam, iż pani feministka akademicka miała racje i że HP, i inne fajne książki dla dzieci i młodzieży, zdecydowanie powininny zastąpić takie smuty jak większość polskich lektur. Nie mówiąc już o tym, że lektury są niedopasowane do wieku czytelników ("Opowieści o pilocie Pirxie" naprawdę zainteresowały mnie jak miałem 18 lat, "Mały Książe" jak miałem 27 lat).

:lordkaftan właśnie
edytując: chodziło mi o chujowość lektur a nie chujowość pana feministki