Dlaczego na niektórych prostych, szerokich odcinkach dróg stawia się jakieś oderwane od rzeczywistości ograniczenia prędkości np: 40,50 km/h? Czyżby urzędnicy państwa mieli jakiś ukryty zamiar uczynienia za wszelką cenę z obywateli osoby łamiące obowiązujące prawo? Przecież nikt w tych miejscach nie jeździ z taką prędkością, no chyba, że kursanci zdający na prawo jazdy. Reasumując, czy nieposzanowanie realiów przez urzędników nie powoduje utraty zaufania do prawa i osób je stanowiących przez obywateli?
Naturalnie chyba nie muszę dodawać, że liczę jedynie na merytoryczne wypowiedzi?
Naturalnie chyba nie muszę dodawać, że liczę jedynie na merytoryczne wypowiedzi?
--
"Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga.