Robiłem wczoraj obiad, gdy nagle słyszę krzyk córki. Wbiegam do pokoju, a ona ręce do góry i sinieje. Kurf! Zadławiła się ale czym?
Jakoś mimowolnie ją złapałem i przewiesiłem w pół, klepłem w plecy, potem rękoczyn Haimlicha i zwymiotowała na podłogę. W wymiocinach jakaś zakrętka ok dwu centymetrowa. Takie poranki działają lepiej niż kawa.
https://www.youtube.com/watch?v=SBCw4_XgouA