Czipewejowie to inaczej Ojibwe.

Fotki pochodza z ichniejszego, autentycznego konkursu indiańskiego tańca; nie z jakiegoś jarmarku dla pomarańczowych turystów

Jak to oglądałem, ze szczęką na kolanach, to od razu sie mnie przypomniały wszystkie Winetou, Sokole Oka, Tecumsehy, Chingachguki, i inne Ostatnie Mohikany























































https://www.youtube.com/watch?v=XmY-Xs8_WH0

Ale oddacie im w końcu ziemię czy nie?

Tomcat, jasne... tyle, że w Mońkach

Mają rozmach te amerykańskie cygany

Zazdroszczę. Chciałabym zobaczyć na żywo.

:tomasz35 widzę, że zamiast pejzaży wreszcie rodzinna impreza

Yoop

Możecie oddać Mońki, nikomu szkoda nie będzie

Ależ wodzu, co wódz...

Jasne, autentyczni Indianie w ciemnych okularach.
I ten gość w niebieskim, mistrz kamuflażu, pewnie ma ksywę Wielka Kupa


Równie prawdziwe co drzazgi z krzyża sprzedawane w Jerozolimie.

Oj, :tomaszu, taki folklor to u nas nazywa się cepeliadą.

Różne góry, wulkany, zwierzaki, jeziora itd., zdecydowanie lepiej Ci wychodzą.


PS. A i widzę, że oni też mają swój odpowiednik Chrystusa ze Świebodzina.

Na 3 focie jakiś murzyn Indianin, też ich łapali w Afryce

Jesoo, Chris, Ty myślisz, że Indianie dzisiaj biegają po prerii z łukami ? Lub, że na indiańskich terenach żyja tylko Indianie, i nikt inny nie ma tam wstępu ?

Indianie np. prowadzą kasyna - na swoich terenach bez podatku - i wyobraź sobie, że używają ciemnych okularów.
W tym konkursie tańca występowało nawet kilka bladych twarzy

Powtarzam, że te zawody w tańcowaniu nie były dla turystów - tych bylo tam tylko kilku, zdecydowaną większość na widowni stanowili Indianie. Nie wszyscy w pióropuszach.
Może powinieneś ciut zrewidować swoje poglądy na temat Indian

:tomasz35
Oj, fajnie, fajnie!
Niech zgadnę: Twoją ulubioną lekturą był pewien cykl A. Szklarskiego? Imię i załączone fotorelacje bardzo do tego pasują .

P.S. U mnie na wiosce dzisiaj też jakaś hamerykańska impreza ma być, jakiś country/rodeo piknik, ale chyba dam se spokój, bo ileż to można chlać?

P.S. 2.: W Chicago chyba dział się serial "Świat w/g Bundych"/"Married with Children". Nie masz tam gdzieś niedaleko jakiegoś muzeum upamiętniającego ten piękny serial? Chętnie obejrzałbym zdjęcia .
Pozdro!

Nie powiem, czytałem, wszystkie zresztą... i marzyłem


Co do Bundych - nic nie wiem na temat jakiegokolwiek muzeum, czy choćby wystawy.
Za to fontanna z czołówki serialu jest żelaznym punktem dla każdego odwiedzającego Chicago




co do filmów to mam coś takiego

:tomasz35
Łap okejkę za kultowy wodotrysk .

Aaa, i jeszcze jakiś materiał o Alu Capone kiedyś zrób, jak będzie Ci się chciało biegać po mieście .

O Capone to kiedyś już tu było

Jakieś 40 min drogi ode mnie jest jego grob... oraz O`Baniona, jego zapiekłego wroga, na tym samym cmentarzu, kilka alejek dalej

Oj, to musiałem przeoczyć

Coraz bardziej mnie, chłopie, motywujesz do tego, żeby znowu w końcu wziąć się do roboty, zarobić na ticket na drimlajnera i w końcu trochę pozwiedzać .

P.S: Capone to jednak niezły cwaniak był, specjalnie umarł przed 50tką, żeby nie musieć wydawać masy pieniędzy na imprezę abrahamową .

:tomasz35 Ale to z Blues Brothers jest, nawet pasujesz do ekipy.
Jeszcze jak napiszesz, że jeździsz jak oni, to ful wypas.

A co do Indian, to wiem doskonale o co biega, tyle, ze to jest prawie to samo co nasi polscy górale na Krupówkach w Zakopanym, jest to tak oryginalne jak miś do robienia zdjęć.