... no to mianowicie:
Przepraszam wszystkich, że użyłem tego tu szacownego forum (i że znowu używam
) do roztrząsania takich "błahych" spraw jak moja, jednakowoż umieściłem to po to, żeby zmierzyć się z Waszą krytyką, opiniami, itp...)... bo pomyślałem, że jak już przeżyję cały hejt z internetu to wszystko przeżyję
) Taki sposób sobie wybrałem na to wszystko... (sorry za ekshibicjonizm
) . Bałem się głównie reakcji znajomych w realu. Natomiast większość z moich dobrych znajomych po prostu zaakceptowała ten stan rzeczy (nawet gratulowali odwagi
) i jest wszystko dalej O.K.
A było to tak:
- tydzień temu, w sobotę - coś we mnie pękło i najpierw wyjaśniłem wszystko Matce (trzeźwy nie byłem
)
- na odchodne powiedziałem Jej, że jak już Ona wie to reszta świata też musi się dowiedzieć
po czym odpaliłem kompa i (najpierw do Zuckerberga a później tutaj) wysłałem swoje przesłanie po którym trochę dyskusja się zaczęła. (BTW: jakiś dzień czy dwa później był na JM artykuł o tolerancyjnym dziadku, wyrodnej matce i wnuczku homo...
Inspirowane (choć nie do końca)? 
- Co chcę ogólnie napisać, to to, że WARTO BYŁO zrobić taki krok i to wszystko wyrzucić z siebie... Poczułem się tak, jakbym przez dobre pół życia miał jakieś mocne zatwardzenie a tu nagle po tym mogłem się wysrać
Sorry za obrazowość
ULGA!!!
Piszę to tylko po to, że wiem, że choć znowu będziecie pewnie mieli ze mnie polewkę, to - luzik, na 100 hejtujących i zniesmaczonych niech jednemu to może pomoże i, niewykluczone, że się odważy i też wypłynie. Bo tłamszenie się z takimi tematami w sobie prowadzi czasem do BARDZO nieciekawych rozwiązań (wiem, co mówię)...
Pozdrawiam. Nierozumiejącym życzę dobrej nocy. Wszystkim innym również!
z poważaniem maroo9
Przepraszam wszystkich, że użyłem tego tu szacownego forum (i że znowu używam




A było to tak:
- tydzień temu, w sobotę - coś we mnie pękło i najpierw wyjaśniłem wszystko Matce (trzeźwy nie byłem

- na odchodne powiedziałem Jej, że jak już Ona wie to reszta świata też musi się dowiedzieć



- Co chcę ogólnie napisać, to to, że WARTO BYŁO zrobić taki krok i to wszystko wyrzucić z siebie... Poczułem się tak, jakbym przez dobre pół życia miał jakieś mocne zatwardzenie a tu nagle po tym mogłem się wysrać


Piszę to tylko po to, że wiem, że choć znowu będziecie pewnie mieli ze mnie polewkę, to - luzik, na 100 hejtujących i zniesmaczonych niech jednemu to może pomoże i, niewykluczone, że się odważy i też wypłynie. Bo tłamszenie się z takimi tematami w sobie prowadzi czasem do BARDZO nieciekawych rozwiązań (wiem, co mówię)...
Pozdrawiam. Nierozumiejącym życzę dobrej nocy. Wszystkim innym również!

z poważaniem maroo9

--
Z bycia osłem - już wyrosłem. :)