Dunska publiczna TV z "powietrza" czyli "darmowa" (juz zlapal mnie kontroler abonamentowy...1300 zl rocznie,
) jest jeszcze ok. Przypomina bardziej ta z UK, za dnia jest sporo nie-rozkrzyczanej publicystyki, rodzimych dokumentow, ktore z reguly sa malo sensacyjne, typowo po lokalnemu lubujace sie w zyciu najbardziej przecietnych ludzi. Wieczorami sa jakies filmy z rzadka, X factor i wiadomosci. Syfy typu "Paradise Island" (wyspa, gdzie fanatycy solarium ala Jersey Shore ruchaja we wszystkich mozliwych kombinacjach) to chyba kanal 3, czyli taki Polsat/TVN.
Polska TV bylaby do ogladania (przede wszystkim dla skokow), gdyby nie:
- lektor - serio, bedac do tego przyzwyczajonym przez cale zycie, czlowiek uwaza to za normalne, ale po 10 latach przerwy ciezko opisac, jak niemozliwie debilne jest to rozwiazanie. I jak polskie dzieci odbieraja sobie tysiace godzin przed TV (choc teraz juz mniej), przez ktore moglyby sie osluchac angielskiego do perfekcji.
- reklamy - sedziwy aktor z dawnego wielkiego kina reklamujacy przeczyszczacze do kibla, to piekne podsumowanie stanu polskiej kinematografii.
2. reklamy Ibuprofenu z inhibitorem COX, srodki na watrobe, na potencje, na sile na pamiec, na zwawe dzieci. W radiu, w TV, billboardach, aptekach. Przez 3 dni ostatnie w Polsce nie widzialem ani jednego preparatu, ktory by w jakikolwiek sposob dzialal albo pomagal na zdrowie. A poniewaz, w marketingu z reguly pracuja najinteligentniejsi, sa dokladnie wymierzone w to co ludzie kupia i w co chca wierzyc, i to jes najbardziej przerazajace. (serio, nie ma zadnej witaminy, ani elementu ktory nalezy podawac w supplementach, poza 3 wyjatkami dla kobiet w ciazy i starszych)