Ktoś uznał, że żyję w takim luksusie iż może ze mnie wydoić grubsze peeleny za, tak zwany, damski **uj
Dostałem pismo z wezwaniem do zapłaty zaległego czynszu za najem lokalu użytkowego za 9 miesięcy, tytułem umowy zawartej dnia takiego, a takiego. Problem w tym, moja noga nigdy tam nie stanęła, bo kolo przez 5 miesiący nie mógł oddać budynku do użytkowania. Kolejny problem w tym, że zapomniałem tej umowy wypowiedzieć
Uznałem, że ta umowa jest zwyczajnie nieważna, bo przeciągał sprawę zbyt długo i znalazłem sobie inny lokal. Poinformowałem, go o tym w formie ustnej. On zaś odczekał pół roku i przez jakiegoś prawnika przysłał mi ww. wezwanie. Pytanie brzmi, czy ma on jakieś szanse na wyrwanie ode mnie tej kasy, czy zwyczajnie adwokat go podpuścił, naopowiadał mu ile to ze mnie nie wydoją, bo nie miał akurat co robić
Poza tą nieszczęsną umową nie ma żadnych kwitów, ani rachunków wystawianych co miesiąc, ani protokołu z przejęcia przeze mnie lokalu, ani wcześniejszych wezwań do zapłaty, dosłownie nic.
Zgodnie z logiką, jeśli nie korzystałem z lokalu ani minuty, to nie powinienem nic płacić, ale że sprawa będzie rozpatrywana w oparciu o przepisy prawa, a nie zasady logiki, to mam zagwozdkę
FAQ:
Tak, wiem, że należało wypowiedzieć umowę wcześniej
Tak, pójdę z tym do prawnika, ale czas będę miał dopiero w poniedziałek, więc na razie piszę sobie tutaj
Nie, na forach prawniczych takiego przypadku nie znalazłem, może nikt przede mną tak się nie udał
Dostałem pismo z wezwaniem do zapłaty zaległego czynszu za najem lokalu użytkowego za 9 miesięcy, tytułem umowy zawartej dnia takiego, a takiego. Problem w tym, moja noga nigdy tam nie stanęła, bo kolo przez 5 miesiący nie mógł oddać budynku do użytkowania. Kolejny problem w tym, że zapomniałem tej umowy wypowiedzieć
Uznałem, że ta umowa jest zwyczajnie nieważna, bo przeciągał sprawę zbyt długo i znalazłem sobie inny lokal. Poinformowałem, go o tym w formie ustnej. On zaś odczekał pół roku i przez jakiegoś prawnika przysłał mi ww. wezwanie. Pytanie brzmi, czy ma on jakieś szanse na wyrwanie ode mnie tej kasy, czy zwyczajnie adwokat go podpuścił, naopowiadał mu ile to ze mnie nie wydoją, bo nie miał akurat co robić
Poza tą nieszczęsną umową nie ma żadnych kwitów, ani rachunków wystawianych co miesiąc, ani protokołu z przejęcia przeze mnie lokalu, ani wcześniejszych wezwań do zapłaty, dosłownie nic.
Zgodnie z logiką, jeśli nie korzystałem z lokalu ani minuty, to nie powinienem nic płacić, ale że sprawa będzie rozpatrywana w oparciu o przepisy prawa, a nie zasady logiki, to mam zagwozdkę
FAQ:
Tak, wiem, że należało wypowiedzieć umowę wcześniej
Tak, pójdę z tym do prawnika, ale czas będę miał dopiero w poniedziałek, więc na razie piszę sobie tutaj
Nie, na forach prawniczych takiego przypadku nie znalazłem, może nikt przede mną tak się nie udał
--
Ech... Kiedyś to i nostalgia była o wiele lepsza.