Stało się tak, że trafiłem do restauracji Wook. Sieciowa, ale całkiem niezła. Zjadłem w niej ze smakiem, chociaż to też pewnie zasługa towarzystwa Potem zauważyłem, że Wook, Sphinx i Chłopskie Jadło to trzy marki tego samego właściciela. W Chłopskim.. nie byłem, trzeba było nadgonić.
Wystrój pseudo-chłopski, znośny. Można się poczuć jak drwal z pierwszej części Polan. Karta drinków śmiesznie do tego pasuje. Świczka jest, ława jest, przejdźmy do menu.
Tam cuda niewidy. Szczególnie w prawej kolumnie, gdzie ceny wyglądają tak odstraszająco, że miałem ochotę wyjść. Zdzierżyłem to, przewertowałem kartę, nic co by przykuło uwagę na dłużej. Zniecierpliwiony kelner przyniósł "czekadełko".
Czekadełko, to dwie pajdy chleba plus miseczka smalcu plus miseczka twarożku. Na zdjęciu widać, że smalcu spróbowałem. I złamałem na nim ząb. Wiem, że to trudne, ale jestem szczególnie uzdolniony. A smak jak smak - moja Ś.p. Babcia robiła o wiele lepszy. Twarożek jak z Kefirka, czy innej Biedronki.
Ciekawym pomysłem jest możliwość zamówienia mniejszych porcji czterech zup. Skorzystałem.
W miseczkach kryły się:
- pomidorowa - mocno przesycona koncentratem, umiem zrobić lepszą;
- rosół - smak miał, ale mocny to on na pewno nie był - zapewne jako podstawa do pomidorówki i grzybowej;
- kwaśnica - nie mam pojęcia jak powinna smakować - wyszedł taki kapuśniaczek bez mięska;
- grzybowa - grzybów w niej nie zauważyłem, za to łazanki były ok, smak również - domniemuję, że zrobione jednak w miarę naturalnie.
Do picia - zsiadłe mleko ze szczypiorkiem. Wyglądało lepiej - zdjęcie zrobione po paru machnięciach łyżką Smakowało tak jak powinno, więc tutaj plus.
Na drugie - placki ziemniaczane z sosem śmietanowo-czosnkowym. Nie czułem tam ani śmietany ani czosnku. Podane jak na obrazku - poza tym, że placki podano tyłem - ten z przodu jest przekręcony na właściwą stronę.
Nie były gorące, więc nie wiem czy smażone na żywo, nieco mączyste, dało się je zjeść, ale uczta dla podniebienia to nie była. Wot placki. Takie na 4, 4 minus.
Aż się zacząłem bawić jedzeniem i przystoiłem drugiego po swojemu Placek z zsiadłym mlekiem okazał się lepszą propozycją od tej w menu.
No i to tyle. Deseru nie brałem, cudów nie smakowałem. Byłem, nudziłem się, chciałem się podzielić Nie polecam. W skali kinomaniaka, 5/10.
Wystrój pseudo-chłopski, znośny. Można się poczuć jak drwal z pierwszej części Polan. Karta drinków śmiesznie do tego pasuje. Świczka jest, ława jest, przejdźmy do menu.
Tam cuda niewidy. Szczególnie w prawej kolumnie, gdzie ceny wyglądają tak odstraszająco, że miałem ochotę wyjść. Zdzierżyłem to, przewertowałem kartę, nic co by przykuło uwagę na dłużej. Zniecierpliwiony kelner przyniósł "czekadełko".
Czekadełko, to dwie pajdy chleba plus miseczka smalcu plus miseczka twarożku. Na zdjęciu widać, że smalcu spróbowałem. I złamałem na nim ząb. Wiem, że to trudne, ale jestem szczególnie uzdolniony. A smak jak smak - moja Ś.p. Babcia robiła o wiele lepszy. Twarożek jak z Kefirka, czy innej Biedronki.
Ciekawym pomysłem jest możliwość zamówienia mniejszych porcji czterech zup. Skorzystałem.
W miseczkach kryły się:
- pomidorowa - mocno przesycona koncentratem, umiem zrobić lepszą;
- rosół - smak miał, ale mocny to on na pewno nie był - zapewne jako podstawa do pomidorówki i grzybowej;
- kwaśnica - nie mam pojęcia jak powinna smakować - wyszedł taki kapuśniaczek bez mięska;
- grzybowa - grzybów w niej nie zauważyłem, za to łazanki były ok, smak również - domniemuję, że zrobione jednak w miarę naturalnie.
Do picia - zsiadłe mleko ze szczypiorkiem. Wyglądało lepiej - zdjęcie zrobione po paru machnięciach łyżką Smakowało tak jak powinno, więc tutaj plus.
Na drugie - placki ziemniaczane z sosem śmietanowo-czosnkowym. Nie czułem tam ani śmietany ani czosnku. Podane jak na obrazku - poza tym, że placki podano tyłem - ten z przodu jest przekręcony na właściwą stronę.
Nie były gorące, więc nie wiem czy smażone na żywo, nieco mączyste, dało się je zjeść, ale uczta dla podniebienia to nie była. Wot placki. Takie na 4, 4 minus.
Aż się zacząłem bawić jedzeniem i przystoiłem drugiego po swojemu Placek z zsiadłym mlekiem okazał się lepszą propozycją od tej w menu.
No i to tyle. Deseru nie brałem, cudów nie smakowałem. Byłem, nudziłem się, chciałem się podzielić Nie polecam. W skali kinomaniaka, 5/10.