1:00 w nocy, człowiek się zbiera do spania, aż niespodziewanie z kuchni - remontowanej, zafaflanej startym tynkiem i zabezpieczonej przed małymi, futrzastymi intruzami (!), dobiega dźwięk przywodzący na myśl małego futrzastego intruza, co miał nieszczęście się tam dostać, ale już nie umie w drugą stronę. Mały futrzasty intruz z szylkrety zmienił kolor na całkiem szary, do futra ma poprzyczepiane jakieś śmieci, jest matowy w dotyku, wygląda ogólnie żałośnie i przy każdym klepnięciu wzbija się z niego w powietrze chmura tynku.
Praliście kiedyś kota w środku nocy?
Coś się chyba nie wyspałem