Drogie bojowniczki, Drodzy Bojownicy mój kolega miał wypadek samochodowy, leży w stanie ciężkim na oddziale intensywnej terapii, potrzebuje krwi, nie ważna jest grupa. Z odpowiednim dopiskiem, można ją oddać w każdym Centrum Krwiodawstwa na terenie kraju. Gdyby ktoś mógł i chciał pomóc, to więcej informacji podam w cześku. Przekażcie też proszę informację znajomym, może ktoś będzie mógł pomóc.

we wtorek będę mógł oddać krew, jeśli jeszcze będzie potrzebna jestem do usług

Ok, dzięki wielkie. Myślę, że jutro będzie coś wiadomo

Myślę, że nie trzeba info na cześka. Wystarczy, że tutaj napiszesz dla kogo ma być ta krew i poprosić o przybicie na pewien okres

Nie napisałam danych bo stwierdziłam, że nie tak będzie lepiej, jeśli poznają je jedynie zainteresowani oddaniem krwi. Ale chyba nie stanie się nic złego, jeśli je tu wpiszę.
Krew jest potrzebna dla Kamila Solki, Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach, oddział intensywnej terapii. Tak jak wspominałam, z tym dopiskiem można oddać krew na terenie całego kraju.
Za przybicie wątku też będę bardzo wdzięczna.

Ech... mogę dopiero po długim weekendzie, jakby była jeszcze potrzeba to napisz cześka.

Chętnie bym się przysłużył, ale od lutego przeziębion jestem i nie szykuje się, by się ten stan zmienił

Poruszając ten temat, istnieje coś takiego jakhttps://www.socialblood.org
Idea całkiem ciekawa, choć w Polsce gotowość do oddania zadeklarowało raptem kilkadziesiąt osób to może warto spróbować?

:skooler jak będę coś wiedziała, dam znać
:supervegeta dzięki za chęć pomocy i zdrowia życzę

jeśli sami nie możecie oddać krwi popytajcie wśród znajomych, może ktoś ma możliwość, tylko do tej pory brakowało mu motywacji czy odwagi, teraz ma okazję pomóc bardzo sympatycznemu chłopakowi, niewykluczone również, że bojownikowi

Ja na razie nie mogę, ale za kolegę

:jasiu88 wtorek jak najbardziej może być.
Ogólnie nie ma określonego terminu do kiedy można oddawać, z oczywistych względów wskazany jest pośpiech
:skooler link nie działa, ale bardzo możliwe, że to wina mojego telefonu, czasem mu się zdarza, najwyżej zerknę jak wrócę, ale dzięki .

Kciuki też się przydadzą, stan nadal jest ciężki

z oczywistych względów wskazany jest pośpiech

Ściśle rzecz biorąc, pośpiech nie jest potrzebny. Krew jest oddawana niejako "w rozliczeniu" - i nawet nie do końca oddawana, bo szpital dostaje nie tę fizycznie, którą dla pacjenta oddano, ale taką, jakiej akurat mu potrzeba, z banku krwi, na podstawie przedstawionego zaświadczenia. O ile wiem, krew można zatem oddać nawet po operacji, a być może (choć tego nie jestem pewien) po wypisie pacjenta do domu.

Masz pecha, :paula_jasu, część forumowych dawców oddała już krew dla mojej Olki. Ja też chwilowo mogę zaoferować tylko kciuki.
A stan ciężki da się przeżyć (mówię z doświadczenia, choć Olczynego, nie własnego) - byleby tylko był stabilny

BTW, może by podpiąć?

idius napisałam o pośpiechu przekazując to o czym pisali bliscy Kamila. Zdaje sobie sprawę, że po operacji też można. Wiem, pamiętam że niedawno część bojowników oddała już krew, ale może ktoś z jakichś powodów nie mógł wtedy i zrobi to teraz.
O przypięciu pisałam ale może trzeba to jakoś specjalniie gdzieś zgłosić?

Na razie i tak jest wysoko, więc nie ma problemu... A bywa i tak, że do podpiętych ludzie rzadziej zaglądają, więc może i nie warto?
Podpiąć może moderator forum.

Przy odrobinie szczęścia w przyszły poniedziałek wrócę do oddawania po dwuletniej przerwie i pójdą wtedy dwa woreczki, no chyba, że dalej nie będą mnie chcieli to tylko jeden (chyba, że przeszkadza fakt, że ten jeden nie będzie pochodził od bojownika ani nawet bojowniczki )
A doraźnie za kolegę.

idius podpięte czy nie, ważne żeby było widoczne

:zither pewnie, że nie przeszkadza . Ja się jutro dowiem czy moją będą chcieli .
Póki co nie mam nowych informacji, do centrum i szpitala dotrę jutro. Dziś usiłowałam pozałatwiać sprawy urzędowe, bezskutecznie niestety , mam nadzieję, że krew przynajmniej uda mi się oddać.

W sumie to ja jestem ciemny z tematów medycznych, a tym bardziej oddawaniu krwi (i tak by mojej nie przyjęli).

Ale jak to jest, jak osoba jest w stanie ciężkim to se ma krew załatwić A jak nie ma znajomych krwiodawców to co trzymają go aż sam se ukulo

PS. Jak tak, to sobie napisze w portfelu w razie ewentualnego wypadku, że znajomych żadnych nie mam, rodzina też mała i dość stara wiekowo i jakby co to niech mnie dobiją bo krwi raczej nie dostaną

Nie wiem jak jest w innych szpitalach (podejrzewam, że podobnie), ale w Kielcach tak jest. W ubiegłym roku znajoma musiała mieć operację, ma rzadko spotykaną grupę krwi i jeśli chciała być szybko operowana, musiała znaleźć dawców, najlepiej o tej konkretnej grupie. Udało się. Znajoma na szczęście wróciła do zdrowia. Mam nadzieję, że podobnie będzie z Kamilem .

Adler, tak nie jest. Oczywiście, że zostałbyś zoperowany. Być może musiałbyś trochę poczekać gdyby operacja nie należała do ratujących życie, a jakiegoś rzadkiego rodzaju (nie tylko o grupę chodzi) krwi by w magazynach nie było. Rzadko się tak zdarza, ale jednak.
Niestety, niektóre zabiegi są bardzo "krwawe", a że tego materiału zawsze bardzo potrzeba, dlatego prosi się o oddawanie krwi niejako "w zamian". Niemniej ile się jej odda - i czy w ogóle - nie ma najmniejszego znaczenia dla samej operacji, zwłaszcza, jeśli jest to zabieg ratujący życie.

To nawet nie chodzi o to, że ktoś celowo tej krwi nie chciał dać w szpitalu, tylko jej zwyczajnie nie mieli. Ubolewam nad tym, że moja siostra nie chce się przemóc i oddać, ma rzadką grupę, na pewno przydałaby się. idius oczywiście ma rację, nikomu w nagłej potrzebie nie odmówią w szpitalu krwi, o ile będą ją mieć.

:paula_jasu w szpitalu mogą nie mieć, w takim przypadku - jeśli jest pilnie potrzebna, a na miejscu nie ma - dostają z banku krwi. Pewnikiem koleżanka nie potrzebowała pilnie i dlatego trochę zwlekali...
A może było inaczej, czy ja wiem? W każdym bądź razie post niniejszym podbijam

Pilnie, pojęcie względne . Koleżanka nie miała wypadku, chodziło o problemy onkologiczne, dzięki szybkiemu zdobyciu krwi i operacji udało się nie dopuścić do rozwoju choroby oraz zachować wszystkie narządy. A operacja prosta nie była, trwała kilkanaście godzin, były komplikacje. Skończyło się dobrze, koleżanka jest zupełnie zdrowa. Mam nadzieję, że podobnie będzie teraz. Z tego co mi wiadomo, Kamil nadal znajduje się w śpiączce.
Oby kolejne dni przyniosły jakieś pozytywne wiadomości.

Dla chorego każdy zabieg jest pilny.
Ja tutaj użyłem tego słowa jako synonimu do "ratujący życie".
Oby

To fakt, dla pacjenta każdy zabieg jest pilny. Tamta operacja nie ratowała życia, ale była 'na wczoraj', czyli nie ratująca ale pośpiech wskazany. Oczywiście ogólnie się z Tobą zgadzam, przede wszystkim jesteś lepiej zorientowany, niestety. Ale miejmy nadzieję, że i w Twojej Rodzinie zmierza już tylko ku lepszemu .

Wierz mi, lepiej mi było bez tej orientacji, a i tak są w tym wszystkim rzeczy, których pojąć nie mogę...
Co do rodziny zaś... Ech... Córa miała już jutro wychodzić, ale chyba nic z tego :/
Chociaż i tak podobno poszła jak burza
I teraz zostaje już tylko jedno pytanie: na jak długo to przerobione już całkiem pół serducha wystarczy?

Wierzę, wierzę. Coś na ten temat wiem, chociaż nie ma co porównywać z Twoją sytuacją. Jak mus niech Ola zostaje, wydaje mi się, że lepiej niech troszkę dłużej potrzymają, ale żeby nie musiała za chwilę wracać. Zdaje sobie sprawę, że to drugie tak czy siak możliwe, ale może dzięki dłuższemu pobytowi mniej prawdopodobne. Niestety od niedawna jestem na JM, nie znam zatem Waszej historii od początku, ale mocno trzymam kciuki, żeby serducho sprawowało się dobrze tak długo jak to tylko możliwe

idius będzie dobrze Musi być.

Niestety okazało się, że najwcześniej za miesiąc mogę oddać krew .
Tym bardziej zachęcam tych, którzy mogą, żeby oddawali .