:kaab Do optyka dostać się łatwo (nie jest potrzebne skierowanie), do dobrego optyka, który nie ograniczy się do odczytywania literek i cyferek z tablicy już trudniej, a do takiego, który zrobi większość choćby podstawowych badań (nie jest to trudne, bo akurat do tych optycznych nie potrzeba super- hiper- nie wiadomo jakich sprzętów) już naprawdę trudno.
No a znalezienie takiego, który wyznaczy prawidłowo szkła nie kierując się tylko wynikami tych wszystkich badań, ale też sugestiami pacjenta (który w końcu najlepiej wie co widzi i co czuje), to już rzadkość.
Może co do tych wrażeń: co z tego, że okulista po wielu próbach dobierze szkła, tak, że człowiek widzi jak przez mikroskop (przesada oczywiście), kiedy czuje się dyskomfort na granicy pola widzenia, po dłuższym noszeniu bolą oczy, ogólnie czuć, że coś jest nie tak.
Odradzam te wszystkie super wypasione gabinety przy salonach optycznych (gdzie badanie jest gratis etc.).
Problem pojawia się dopiero przy kupnie szkieł i oprawek.
NFZ zwraca (dorosłemu) jedną parę zwykłych szkieł raz na dwa lata w kwocie około 70 zł.
Kiedy tak jak ja, chce się mieć lekkie szkła, nietłukące, z powłoką antyrefleksyjną plus oprawki (nie od jakiś Versace czy czegoś takiego, ale nie takie z brązowego plastiku o grubości 1 cm i wadze pół kilograma) to licząc krótko:
dwie soczewki (bez barwienia) - ok. 600-800 zł
oprawka (średniej klasy) - około 400 zł
montaż (szlifowanie, osadzanie itp.) - ok. 200-300 zł.
Łącznie nowa para przyzwoitych szkieł to jakieś 1200 zł.
Dlatego poluję na różne promocje, najczęściej (do tej pory) brałem w VE dwie pary w cenie jednej (przy czym ta druga musiała być już "nie lepsza" niż ta pierwsza), i jako drugą brałem z przyciemnieniem (za to trzeba zapłacić gratis) na lato, mogąc cieszyć się okularami przeciwsłonecznymi.
Okulary starczają (jeżeli wzrok się nie psuje!) średnio do dwóch lat, mimo dbania o nie, czyszczenia irchą i płynem, po prostu, powierzchnia łapie mikrorysy niewidoczne gołym okiem, cała konstrukcja mechaniczna (nauszniki, płatki nosowe itd.) wyrabia się, okulary stają się "luźniejsze", ale tego się nie czuje z dnia na dzień.
Przez jakieś dwa lata próbowałem soczewek kontaktowych, ale z kilku powodów zrezygnowałem. Nie chodzi nawet o koszty (wychodzi znacznie więcej), ale o moim zdaniem niewygodę. Owszem, grając w coś (fizycznego) soczewki są lepsze, ale codzienny rytuał zakładania-wyjmowania, w przypadku tygodniówek czy miesięcznych wkładanie do płynu, człowiek nawet napity musi je wyjąć na noc, jeżeli nie chce mieć oczu jak królik, itd.
Tak, że jest to dosyć skomplikowane, ale możliwość oglądania świata w HD, czytania tekstu na monitorze z 075-1,5 m, odczytanie numeru autobusu z 50 m itp., rozpoznawania twarzy z kilkunastu metrów warte jest tego.
:gatinha Trzymaj się
Tak naprawdę to okularnicy rządzą światem.