dedykowane :aleisterowi
w koncu ktos widzi USA inaczej - nie jako jeden jednolity kraj:
https://tygodniklisickiego.pl/niebezpieczny-zakaz-posiadania-broni-tomasz-wroblewski/
"Stan Teksas ma jedne z najbardziej liberalnych przepisów na świecie dotyczących posiadania broni. I to oczywiście może być tylko przypadek, ale liczba włamań do domu jest tu najniższa na głowę mieszkańca w całej Ameryce. Złodziej kilka razy zastanowi się, zanim dokona włamania wiedząc, że właściciel i sąsiedzi są uzbrojeni. Wiedzą, jak się bronią posługiwać i w obronie mienia nie zawahają się wystrzelić. Bo też nic im tak naprawdę nie grozi za postrzelenie kogoś w obronie własnej. To prawda, że liczba przypadkowych postrzeleń, listonosza bez munduru, spacerowicza, jest tu największa na świecie, jednak liczba napadów z bronią w prywatnym domu jest najniższa na całej półkuli. Liczba napaści na kobiety w stanach, gdzie wprowadzono prawo do noszenia ukrytej broni, jak Wirginia, spadała zwykle o 30-40 proc. po wprowadzeniu przepisów. Większość osób występujących o prawo do noszenia ukrytej broni, to zwykle nie są zawodowi mordercy i złodzieje, ale samotne kobiety, często wracające ciemnymi uliczkami do domu.
Można oczywiście się spierać, co było pierwsze, zakazy czy morderstwa, ale faktem jest, że największa liczba zbrodni popełnianych z bronią w ręku jest w dwóch amerykańskich miastach. Kolejno w Nowym Jorku i w Waszyngtonie. W obydwu tych miastach, rygorystyczny zakaz posiadania broni obowiązuje już od ponad pół wieku i w obydwu liczba postrzeleń pozostaje najwyższa.
(...)
Wielka Brytania jest krajem, który stosunkowo niedawno zaostrzył przepisy dotyczące posiadania broni. Od pierwszych zapisów w 1954 roku, legalnie posiadana broń została praktycznie wyeliminowana. A mimo to dziś liczba zbrodni popełnionych z bronią w ręku jest 120 razy większa niż w czasach przed wprowadzeniem regulacji. I już dziś liczba zbrodni popełnianych w Londynie zaczyna gonić Nowy Jork.
(...)
Nie każdy problem społeczny można rozwiązać odbierając społeczeństwu jeszcze trochę praw. To trochę jak z przepisami regulującymi prawo do demonstracji. Czy hamując wybuchy frustracji na ulicy metodami policyjnymi, możemy powiedzieć, że rozwiązaliśmy problemy społeczne?"
w koncu ktos widzi USA inaczej - nie jako jeden jednolity kraj:
https://tygodniklisickiego.pl/niebezpieczny-zakaz-posiadania-broni-tomasz-wroblewski/
"Stan Teksas ma jedne z najbardziej liberalnych przepisów na świecie dotyczących posiadania broni. I to oczywiście może być tylko przypadek, ale liczba włamań do domu jest tu najniższa na głowę mieszkańca w całej Ameryce. Złodziej kilka razy zastanowi się, zanim dokona włamania wiedząc, że właściciel i sąsiedzi są uzbrojeni. Wiedzą, jak się bronią posługiwać i w obronie mienia nie zawahają się wystrzelić. Bo też nic im tak naprawdę nie grozi za postrzelenie kogoś w obronie własnej. To prawda, że liczba przypadkowych postrzeleń, listonosza bez munduru, spacerowicza, jest tu największa na świecie, jednak liczba napadów z bronią w prywatnym domu jest najniższa na całej półkuli. Liczba napaści na kobiety w stanach, gdzie wprowadzono prawo do noszenia ukrytej broni, jak Wirginia, spadała zwykle o 30-40 proc. po wprowadzeniu przepisów. Większość osób występujących o prawo do noszenia ukrytej broni, to zwykle nie są zawodowi mordercy i złodzieje, ale samotne kobiety, często wracające ciemnymi uliczkami do domu.
Można oczywiście się spierać, co było pierwsze, zakazy czy morderstwa, ale faktem jest, że największa liczba zbrodni popełnianych z bronią w ręku jest w dwóch amerykańskich miastach. Kolejno w Nowym Jorku i w Waszyngtonie. W obydwu tych miastach, rygorystyczny zakaz posiadania broni obowiązuje już od ponad pół wieku i w obydwu liczba postrzeleń pozostaje najwyższa.
(...)
Wielka Brytania jest krajem, który stosunkowo niedawno zaostrzył przepisy dotyczące posiadania broni. Od pierwszych zapisów w 1954 roku, legalnie posiadana broń została praktycznie wyeliminowana. A mimo to dziś liczba zbrodni popełnionych z bronią w ręku jest 120 razy większa niż w czasach przed wprowadzeniem regulacji. I już dziś liczba zbrodni popełnianych w Londynie zaczyna gonić Nowy Jork.
(...)
Nie każdy problem społeczny można rozwiązać odbierając społeczeństwu jeszcze trochę praw. To trochę jak z przepisami regulującymi prawo do demonstracji. Czy hamując wybuchy frustracji na ulicy metodami policyjnymi, możemy powiedzieć, że rozwiązaliśmy problemy społeczne?"
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.