sytuacja sprzed chwili:
wchodzę do windy, w środku stoi kobieta około pięćdziesiątki i przyjaźnie się do mnie uśmiecha, mówię dzień dobry. w rękach dzierży wielgachną donicę z jakimś kwiatkiem. po chwili zagaja do mnie melodyjnym głosem pobożnej owieczki:
- przepraszam, pan też na marsz?
- proszę?
- pan też na marsz wszystkich świętych się wybiera? nasza parafia organizuje, dlatego wzięłam ten kwiatek.
- nie, ja... ja wybieram się tylko do sklepu.
- aha... bo my tak w opozycji do tego Halloween. oni przywołują złe duchy, a my je odpędzamy... byłby pan łaskaw przytrzymać mi drzwi?
czy w Polsce nie może się odbywać nic, żadne święto, pochód, czy kur*wa cokolwiek, bez kontrmarszów i kontrmanifestacji?
teraz jakaś katolicka orkiestra napier*dala mi pod blokiem
wchodzę do windy, w środku stoi kobieta około pięćdziesiątki i przyjaźnie się do mnie uśmiecha, mówię dzień dobry. w rękach dzierży wielgachną donicę z jakimś kwiatkiem. po chwili zagaja do mnie melodyjnym głosem pobożnej owieczki:
- przepraszam, pan też na marsz?
- proszę?
- pan też na marsz wszystkich świętych się wybiera? nasza parafia organizuje, dlatego wzięłam ten kwiatek.
- nie, ja... ja wybieram się tylko do sklepu.
- aha... bo my tak w opozycji do tego Halloween. oni przywołują złe duchy, a my je odpędzamy... byłby pan łaskaw przytrzymać mi drzwi?
czy w Polsce nie może się odbywać nic, żadne święto, pochód, czy kur*wa cokolwiek, bez kontrmarszów i kontrmanifestacji?
teraz jakaś katolicka orkiestra napier*dala mi pod blokiem