biznes.onet.pl/nik-jedna-trzecia-nauczycieli-nie-podnosi-swoich-k,18563,5291349,1,news-detal
Z jednej strony z artykułu i jakiegoś tam badania wynika, że nauczyciele się nie dokształcają, co niby jest naganne.
O ile rozumiem to w przypadku np. biologii, gdzie stan wiedzy (nawet tej podstawowej) wciąż jeszcze mocno się zmienia (np. ostatnio się dowiedziałem, że grzyby to nie rośliny, co jest chyba dość świeżą zmianą) nie bardzo to rozumiem w przypadku fizyki, a już w ogóle matematyki.
Owszem, te dziedziny jak najbardziej się wciąż rozwijają, ale na poziomie szkół podstawowych i średnich ta wiedza raczej się nie zmienia.
Pytanie mam do bojowniczej reprezentacji grupy zawodowej nauczycieli - po kiego grzyba są te kursy doszkalające i w jaki sposób przyczyniają się one do podnoszenia kwalifikacji?
I dlaczego nauczyciel nie może się sam dokształcać np. przez czytanie literatury fachowej, a jedynym(?) miernikiem jego rozwoju jest udział w kursach
Z jednej strony z artykułu i jakiegoś tam badania wynika, że nauczyciele się nie dokształcają, co niby jest naganne.
O ile rozumiem to w przypadku np. biologii, gdzie stan wiedzy (nawet tej podstawowej) wciąż jeszcze mocno się zmienia (np. ostatnio się dowiedziałem, że grzyby to nie rośliny, co jest chyba dość świeżą zmianą) nie bardzo to rozumiem w przypadku fizyki, a już w ogóle matematyki.
Owszem, te dziedziny jak najbardziej się wciąż rozwijają, ale na poziomie szkół podstawowych i średnich ta wiedza raczej się nie zmienia.
Pytanie mam do bojowniczej reprezentacji grupy zawodowej nauczycieli - po kiego grzyba są te kursy doszkalające i w jaki sposób przyczyniają się one do podnoszenia kwalifikacji?
I dlaczego nauczyciel nie może się sam dokształcać np. przez czytanie literatury fachowej, a jedynym(?) miernikiem jego rozwoju jest udział w kursach