https://wiadomosci.onet.pl/kraj/sa-wyniki-matur-co-piaty-uczen-nie-zdal,1,5174212,wiadomosc.html

/

W liceach profilowanych z egzaminem dojrzałości poradziło sobie 57 procent uczniów.

Paranoja

giertychówka i słusznie nie każdy musi mieć maturę.

Chwila, ktoś chce mi powiedzieć, że z matematyki maturzyści uzyskali lepsze średnie wyniki niż z polskiego?
Świat stanął na głowie.

Dobry komentarz:

1960 : Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za sumę 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji drewna wynosił 4/5 jego ceny, oblicz zysk drwala.

1970 : Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za sumę 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji wyniósł 4/5 jego ceny, czyli 80 dolarów, oblicz zysk drwala.

1990 : Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za 100 dolarów. Koszt produkcji drewna wyniósł 80 dolarów, a zysk drwala 20 dolarów. Zakreśl liczbę 20.

2010 : Ścinając stare piękne i bezcenne drzewa, ekologicznie niezorientowany drwal zarobił 20 dolarów. Co myślisz o takim sposobie na życie ? W podgrupach postarajcie się przygotować teatrzyk przedstawiający, jak czują się leśne ptaszki i dzika zwierzyna.

:Szamano

Szczerze mowiac to ja sie nie dziwie.
Poziom wiedzy nie tylko tegorocznych maturzystow ale ogolnie mlodziezy w miej wiecej tym przedziale wiekowym jest krotko mowiac, tragiczny.
Zauwazylem, ze zdecydowana wiekszosc wychodzi z zalozenia, ze "po co mi to, w zyciu mi sie to nie przyda" i potem jest jak jest i okazuje sie ze nie wiedza podstaw, nie tylko z polskiego czy matematyki ale, co jest zdecydowanie bardziej niepokojace, nie znaja podstawowych informacji z historii (pyta jakas nawet byla, ktora dobrze pokazala ten problem).

Rozmawialem jakis czas temu z pewnym dwudziestolatkiem, jakos tak przy temacie zeszlo na czasy PRL i widze ze on nie ma pojecia kiedy byl stan wojenny, co to byla Solidarnosc, kiedy upadl w Polsce komunizm ...

Nie uwazam, ze kazdy powinien znac dobrze historie, ale jak ktos nie ma pojecia o podstawowych wydarzeniach, faktach historycznych i na pytanie w ktorym roku skonczyla sie II wojna swiatowa robi wielkie oczy to jest po prostu ignorantem.

:darkdante, takie pytanie. Co ze szkoły średniej Ci się przydało w życiu?? Bo wiedza wyniesiona ze szkoły średniej prędzej przyda Ci się w rozwiązywaniu krzyżówek. Mnie się na dzień dzisiejszy przydały tylko dwa przedmioty. Podstawy żywienia i technologia gastronomiczna.
Nie wiem jak jest teraz, bo ja zdawałem starą maturę i wtedy raczej był inny system nauczania. Teraz jest jakiś klucz, który wg mnie robi debili z uczniów

:herofan np. matematyka, fizyka, chemia i polski. Czasami nawet nie zauważasz, że korzystasz z wiedzy zdobytej w szkole średniej .

:szamano, pracuję w sklepie matematyka ze szkoły podstawowej mi w zupełności wystarcza. Chemia?? No fakt. Wiem, że kwas solny nie jest do picia Ale to też podstawówka. Fizyka... Znowu podstawówka Polski?? Wybacz, ale tutaj zdecydowanie bardziej mnie kształtuje życie codzienne.
Dopiero po technikum się przekonałem jak dużo błędów robię... Słowa poszłem (bo było blisko ) tu pisze włączam itp były na porządku dziennym. I nie przypominam sobie, by nauczyciel zwracał uwagę na takie błędne wypowiedzi.

O bogowie, za moich czasów poziom był znacząco wyższy...

:herofan ja nie na pisałem, co Tobie się przydało

Wielcy myśliciele z tych wyników wyniosą że zrobili za trudne, obniżą poziom i tak w kółko.

Ale "włączam" jest w porządku, to co się miało nauczycielowi nie podobać?

:gen_italia, kuffa, źle mi się napisało włanczam

No, teraz dobrze

Co do tego, ze wynik z matmy był lepszy niż z polskiego, to mnie nie dziwi. Po pierwsze matmę uproszczono po raz kolejny, po drugie po ubiegłorocznej "wpadce" w szkołach zapanowała panika, wszystkie siły, czyli dodatkowe zajęcia, godziny do dyspozycji dyrektora itd. przeznaczono na dodatkowe zajęcia z matematyki.
Niestety mogę powiedzieć tylko jedno: zdający wcale matematyki lepiej nie poznali, nauczyli się po prostu lepiej zdawać egzamin, a to dwie zupełnie różne rzeczy.
I wreszcie po raz kolejny powiem jedno: najbardziej absurdalny jest sam pomysł (czy założenie), że maturę mają mieć wszyscy (albo większość). Egzamin, który zdaje prawie każdy traci sens, nie wprowadza żadnego zróżnicowania. W tej chwili matura staje się środkiem na potwierdzenie dobrego samopoczucia zarządzającymi edukacją - no bo jak to, aż 80% wszystkich uczniów z danego rocznika (bo nie wszyscy chodzili do szkół kończących się maturą) zdało egzamin maturalny. No to przecież świetnie, edukację mamy na szalenie wysokim poziomie.
Tu muszę sam wrzucić sobie kamień do ogródka - uczyłem tak, żeby zdali, a nie, żeby się czegoś nauczyli, bo presja tych wszystkich statystyk, analiz, weryfikacji, planów naprawczych, planów rozwojowych, ewaluacji i innych bredni, które co roku (albo i częściej) muszę stworzyć, zmusza mnie do wytresowania uczniów do zdania egzaminu i koniec.
Zresztą matematyka to i tak mniejszy problem, bo tu przynajmniej zasady oceniania i sporządzania pytań są jednoznaczne. Bardziej współczuję nauczycielom polskiego, bo jak uzasadnić jednoznacznie uczniowi, że Zbyszek Dulski jest be, bo przeleciał służącą, a jego mamusia chce to zatuszować. Przecież przeciętny uczeń zna takie i podobne sytuacje ze swojego otoczenia. Czy to ma być polski czy etyka/religia/moralność ? Jak Jaś jest wychowany w rodzinie gdzie kasa jest najważniejsza, a problemy tego typu da się rozwiązać za odpowiednia kwotę, to po co go zmuszać do czytania tego czy owego.
A jeżeli egzaminator ma poglądy inne niż uczeń (czy na odwrót), to co, uczeń ma się dostosować, urawniłowka taka ma być? Skoro ja uważam, że Konrad/Gustaw był po prostu szurnięty albo jarał jakieś dziwne zioło, to chyba nie znaczy, że muszę się zgodzić z opinią egzaminatora. Ale żeby zdać to muszę się zgodzić. I już.

No i w końcu prawidłowy odsetek zdaje maturę, tak trzymać choć przydałoby się jeszcze trochę obniżyć ten procent dając matury z lat 1995-2004, ciekawe ilu absolwentów zdałoby maturę

Choć biorąc po uwagę żenująco niski poziom matur ostatnich lat, stwierdzam że te 20% co nie zdało to kompletni debile i niedorozwoje nienadający się nawet do łopaty.

Jak można nie zaliczyć 30% , gdzie na zdecydowaną większość pytań ma się 25% szansę podania prawidłowej odpowiedzi

20% przy 30% progu

A gdyby był taki typowy próg jak na studiach, tj. np. 60%? To by były ciekawe liczby

Ja właśnie czuję się oszukana Maturę zdawałam na progu 30%, a na studiach jest 60% Co to ma znaczyć

:avarie to znaczy że w pracy masz próg 90 %
Albo 120%

ojtam ojtam znam takich co zdali egzaminy przy pomocy 40%

oczywiście fakt iż zdawałem starą maturę i na egzaminach na uczelni była przesiewka sprawia i patrząc teraz na uczelnie która bierze wszystkich a za niedługo będzie robić łapanki na ulicach bo maturzysci nie będą się umieli podpisać jest zleksza dziwny

Jako zdającego wspomnianą maturkę ledwo dwa lata temu bardziej mnie to śmieszy, niż smuci, ale zgodzić się muszę - jest źle.

Nie chcę się wdawać w dywagacje, czy to bardziej powód programu nauczania, czy nastawienia uczniów, jednak z jednym się zgodzę - powszechnienie wykształcenia zdecydowanie nie jest dobrym zjawiskiem. Okaj, rynki rosną, więc trza kształcić więcej inżyńjerów, ale w takim razie należałoby raczej zwiększyć ilość przyjmowanego ludu, zamiast obniżać progi. A nie, czekaj, to by więcej kosztowało, progi obniżyć łatwo.

Mówiąc całkiem serio, tak jak lubię moją obecną uczelnię, tak jeśli uda mnie się ukończyć studia - będzie to dla mnie niepodlegający dyspucie dowód, że dzisiaj wyższe wykształcenie może mieć każdy debil.

i tak wszyscy jak jeden mąż poszli się najebać

Żeby nie zdać matury na te 30% to faktycznie trzeba być wiedzoodpornym.

Ciekawe ile będzie głosów mówiących o słabym przygotowaniu uczniów przez nauczycieli. Tylko, jak mają ich coś nauczyć, skoro matoły nie chcą się uczyć ?

Ale Państwo pitolicie Starsze roczniki zawsze będą narzekać na młodsze, za kilka lat tegoroczni maturzyści będą pisać jak to jest źle i jaka matura słaba, a za ich czasów...

Po pierwsze główną rolą matury nie jest dzielenie ludzi na zdał/nie zdał (odsiewa się tylko najmniej rozgarniętych, którzy naprawdę nie opanowali podstaw), ale zróżnicowanie maturzystów pod względem opanowanej wiedzy i jak pokazują statystyki, robi to skutecznie (najwyższe oceny zdobywa niewielka część osób). Wyższe uczelnie na tej podstawie przyjmują osoby na studia, maturzyści którzy lepiej opanowali materiał i dostali więcej punktów mają pierwszeństwo. Czy prób zdawalności matury ustawimy na 30%, czy na 60% to i tak na dobre wyższe uczelnie dostanie się ten sam skład ludzi.

Reszta pójdzie na prywatne, płatne studia, ale kto im broni? Nawet udział w takich studiach rozwija człowieka i podnosi wartość jego pracy. Niech sobie idą.

Nowa matura nie jest idealna, ale starsza była jeszcze gorsza. Co to za egzamin, który jest niemiarodajny i który układają i oceniają znani nauczyciele? System egzaminów wstępnych na studia rodził masę patologii, dostawali się nie najlepsi, a ci, którzy znali dziekana, czy też byli wstanie uiścić darowiznę na rzecz szkoły (nic w tym złego by nie było, gdyby to były prywatne uczelnie, a nie państwowe). Na starej maturze mój brat sam sobie układał pytania, więc co to za egzamin?

Całe to narzekanie na "dzisiejszych" maturzystów i matury odbywa się co roku i można powiedzieć, że jest to nowa, świecka tradycja.

Ejjj ja z Polskiego parę lat temu miałem całe 42% (a że reszta w okolicy 80% to się nei liczy )

Właśnie pozamiatałem rozszerzenie na 90% i czeka mnie podbój świata, a wy specjaliści od reformy edukacji fakajcie tu się dalej

Idę się najebać...

:donton problem w twoim myśleniu jest taki ze uczelnie biorą jak leci i nie odrzucają tepych bo wtedy by mieli połowe miejsc pustych