Jeżeli nie był to list polecony, to możesz, a nawet powinnaś to olać. Najgorszym rozwiązaniem jest próba kontaktu z w.w. firmą, próba uregulowania choćby części spłaty, itp. bo wtedy okres przedawnienia zaczyna się liczyć na nowo, a Ty w ten sposób uznajesz te roszczenia za słuszne.
Taki list z groźbami typu przedsądowe wezwanie do zapłaty, informacja o skierowaniu do postępowania egzekucyjnego to standard, obliczony na to, ze odbiorca takiego pisma spanikuje, zapłaci, albo podejmie próby negocjacji.
Wiele firm (w tym przesławny Kruk), żeruje w taki właśnie sposób, za bezcen skupują przedawnione długi (nieważne czy słuszne, czy nie), potem próbuje zastraszyć dłużników. Uda im się to powiedzmy w 10% przypadków, co i tak daje im wystarczający dochód.
PS. A książki należało zwrócić, trochę to nieładne, przez Ciebie wielu gimnazjalistów nie przyswoiło niesamowicie im potrzebnych wiadomości