Marcinku, krótko:
Wczoraj :hultajkę coś pobolewało w boku. Tak trochę
Potem przyszłam ja i chciałam przeleźć przez wersalkę, na której Madzia siedziała, co poskutkowało zawaleniem się wersalki. No cóż, trzeba schudnąć. Uderzenie :hultajki o podłogę wraz z wersalką, poskutkowało tym, że zaczęła się już całkiem zwijać z bólu i poszła do swojego pokoju odsapnąć trochę od towarzystwa.
I w tym momencie zebrało się konsylium lekarsko - pielęgniarskie, w liczbie osób trzy: Porszak, Alfred i ja. Orzekliśmy krótko: czas umierać.
I wtedy pozostali wpadli do pokoju i odpalili świeczki. Madzia wyglądała, jakby na marach leżała
DI END.
A, i jeszcze :beetlejuice wspomniała coś o gwoździach Wilkinsona