Bo to jedno wielkie pierdolenie jest. Jakbym myślał o emeryturze, to bym poszedł pracować do jakiegoś urzędu, ale ja z natury przyjazny jestem i mnie tam nie chcieli. Ustawowe nicnierobienie też mnie męczy.
Zapeerdalam zatem na prezesów, ich żony, dzieci, kochanki, psy, koty, kochanki kotów i inne tałatajstwo. Gówno mam i gówno będę miał. Przynajmniej jasność co do przyszłości.