ulubione gry i zabawy z dziecinstwa?
państwa - jedna z gier do której konieczny był "scyzyk" lub finka harcerska. Gra kuchennym nożem zabranym ukradkiem z domu to raczej "obciach". Na ziemi rysowało się nożem, wielki okrąg. Dzieliło się go potem równo pomiędzy graczy. To właśnie były nasze państwa. Udane wbicie noża w państwo sąsiada, dawało prawo do odkrojenia kawałka terytorium i włączenia go do swoich włości. Państwo istniało, dopóki mieściło stopę swojego właściciela. Gra wyrabiała uczucia patriotyczne i uczyła poszanowania do ziemi. Obszerny opis tej fascynującej gry, przysyła Defric: " finką lub scyzykiem rysowało się wielki okrąg i dzieliło na poszczególnych graczy, każdy z graczy nazywał swoje państwo, np. Polska, Kanada, Szwecja, jakoś się ustalało kto pierwszy zaczynał, ten (np. Polska) brał fine i mówił "Wywołuję wojnę przeciwko-piwko, przeciwko-piwko... KANADZIE!", rzucał finą na terytorium kanady, fina musiała się wbić i tez obowiązywała tu zasada na dwa palce od rękojeści do ziemi, kiedy fina został wbita, przedstawiciel poszkodowanego kraju rzucał piłkę jak najdalej od siebie do tyłu przez głowę i od momentu uczynienia wyrzutu przedstawiciel Polski biegł po tę piłkę, od miejsca gdzie złapał piłkę mógł uczynić 9 kroków w kierunku kręgu państw - 3 kroki słoniowe, 3 kroki pieskowe i 3 kroki mrówkowe (różne długości, gdzie słoniowe były wielkimi krokami, gdzie noga była wyrzucana jak najdalej przed siebie - prawie szpagat, a druga już dociągana do pierwszej z braku sił, mrówkowe - to stopki), z miejsca gdzie zostały ukończone kroki, stojąc jedną stopą na tym miejscu, a druga na terytorium swego państwa, mógł dopiero zakreślić terytorium okupowanego państwa i przydzielić do swego terytorium, w taki sposób, żeby linia rysowana przez finkę zaczynał się na granicy państwa okupującego, przechodziła przez dziurę zrobioną przez wcześniej rzucaną finkę a kończyła się znów na terytorium państwa okupującego, zwykle stojąc w rozkroku ciężko było zakreślić dużo i gra mogła trwać dłużej a przez rzucanie piłki dostarczała dodatkowych atrakcji
jedno podanie - gra w piłkę polegająca na strzelaniu bramek przy użyciu tylko jednego podania. Za strzał głową otrzymywało się dodatkowe punkty. Wszystkie punkty były następnie przeliczane na przysiady, które wykonywał bramkarz. Zawodnik któremu nie udało się strzelić bramki , zmieniał bramkarza. Ilość punktów zależała od rożnych rzeczy - np. głowa dawała więcej punktów, przerzutka chyba najwięcej, były tez kolanka itp. Natomiast pole do popisu mieli żonglerzy - przy normalnym strzale liczyło się tyle punktów, ile razy strzelający piłkę wcześniej podbił bez dotykania ziemi. Oczywiście stawał na bramce nie ten, który nie strzelił, a ten który przestrzelił - piłka minęła linię końcową poza bramką. Czasami grano przy ścianie, ale wersja przy płocie miała jedną zaletę - jak ktoś przestrzelił mocno płot, to mógł powiedzieć "Ostatnia przysługa" i ten który schodził z bramki, musiał po tą piłkę iść.
państwa - jedna z gier do której konieczny był "scyzyk" lub finka harcerska. Gra kuchennym nożem zabranym ukradkiem z domu to raczej "obciach". Na ziemi rysowało się nożem, wielki okrąg. Dzieliło się go potem równo pomiędzy graczy. To właśnie były nasze państwa. Udane wbicie noża w państwo sąsiada, dawało prawo do odkrojenia kawałka terytorium i włączenia go do swoich włości. Państwo istniało, dopóki mieściło stopę swojego właściciela. Gra wyrabiała uczucia patriotyczne i uczyła poszanowania do ziemi. Obszerny opis tej fascynującej gry, przysyła Defric: " finką lub scyzykiem rysowało się wielki okrąg i dzieliło na poszczególnych graczy, każdy z graczy nazywał swoje państwo, np. Polska, Kanada, Szwecja, jakoś się ustalało kto pierwszy zaczynał, ten (np. Polska) brał fine i mówił "Wywołuję wojnę przeciwko-piwko, przeciwko-piwko... KANADZIE!", rzucał finą na terytorium kanady, fina musiała się wbić i tez obowiązywała tu zasada na dwa palce od rękojeści do ziemi, kiedy fina został wbita, przedstawiciel poszkodowanego kraju rzucał piłkę jak najdalej od siebie do tyłu przez głowę i od momentu uczynienia wyrzutu przedstawiciel Polski biegł po tę piłkę, od miejsca gdzie złapał piłkę mógł uczynić 9 kroków w kierunku kręgu państw - 3 kroki słoniowe, 3 kroki pieskowe i 3 kroki mrówkowe (różne długości, gdzie słoniowe były wielkimi krokami, gdzie noga była wyrzucana jak najdalej przed siebie - prawie szpagat, a druga już dociągana do pierwszej z braku sił, mrówkowe - to stopki), z miejsca gdzie zostały ukończone kroki, stojąc jedną stopą na tym miejscu, a druga na terytorium swego państwa, mógł dopiero zakreślić terytorium okupowanego państwa i przydzielić do swego terytorium, w taki sposób, żeby linia rysowana przez finkę zaczynał się na granicy państwa okupującego, przechodziła przez dziurę zrobioną przez wcześniej rzucaną finkę a kończyła się znów na terytorium państwa okupującego, zwykle stojąc w rozkroku ciężko było zakreślić dużo i gra mogła trwać dłużej a przez rzucanie piłki dostarczała dodatkowych atrakcji
jedno podanie - gra w piłkę polegająca na strzelaniu bramek przy użyciu tylko jednego podania. Za strzał głową otrzymywało się dodatkowe punkty. Wszystkie punkty były następnie przeliczane na przysiady, które wykonywał bramkarz. Zawodnik któremu nie udało się strzelić bramki , zmieniał bramkarza. Ilość punktów zależała od rożnych rzeczy - np. głowa dawała więcej punktów, przerzutka chyba najwięcej, były tez kolanka itp. Natomiast pole do popisu mieli żonglerzy - przy normalnym strzale liczyło się tyle punktów, ile razy strzelający piłkę wcześniej podbił bez dotykania ziemi. Oczywiście stawał na bramce nie ten, który nie strzelił, a ten który przestrzelił - piłka minęła linię końcową poza bramką. Czasami grano przy ścianie, ale wersja przy płocie miała jedną zaletę - jak ktoś przestrzelił mocno płot, to mógł powiedzieć "Ostatnia przysługa" i ten który schodził z bramki, musiał po tą piłkę iść.