Gdzieś w ciemnych zaułkach Bałut, do skupu złomu weszło zarośnięte indywiduum. Nikczemnej postury był to człek, ale taszczył na plecach ogromny właz. Rzucił go na wagę i drżącym z przepicia i zmęczenia głosem, zagadał do obsługi
-chciałem sprzedać właz, po ile skupujecie?
-kilogram stali po 60 groszy
-ale to jest WŁAZ ŚWIĘCONY!!!
-a to przepraszam, to po 75 ...
Rynce normalnie opadają i gacie tyż
-chciałem sprzedać właz, po ile skupujecie?
-kilogram stali po 60 groszy
-ale to jest WŁAZ ŚWIĘCONY!!!
-a to przepraszam, to po 75 ...
Rynce normalnie opadają i gacie tyż
--