Ja nie bluźnię, tylko sobie przypominam, iż wymóg cudu dla kanonizacji kogoś jest wytworem sztucznym. U źródeł chrześcijaństwa święty, to był po prostu wzór do naśladowania. A jak można naśladować faceta robiącego cuda? Robić takie same? Albo lepsze? Może od razu giełdę cudów założyć?
Ten wymóg jest reliktem z czasów dużo późniejszych, które widać potrzebowały takich uzasadnień, a dziś już nieco przeterminowanym
Ale ja tam się nie znam, trzeba by spytać Oleksego, był ministrantem, to wie