Przy przeglądaniu prasówki i różnych bzdetów trafiłem na takie dwa artykuły. Jeden o gościu, który zgubił 42 miliony, sporo się wzbogacając przy okazji.

https://wiadomosci.onet.pl/regionalne/lodz/polska-stracila-42-mln-zl-zadziwiajaco-niski-wyrok,1,4224748,region-wiadomosc.html

I drugi, o tym jak inny gościu prowadził sobie mały biznesik i stracił wszystko: karierę zawodową, oszczędności życia, możliwości zarobkowania, zdrowie, a teraz jeszcze wolność:

https://lubczasopismo.salon24.pl/absurdy/post/291938,jak-byc-skazanym-z-art-300-kk-protest-w-krakowie-ws-t-choldy

Widać po drugiej historii, że jak prokuratura zaciśnie pośladki to potrafi dobrać się do skóry i wydusić każdy grosz od delikwenta. Czemu więc tak trudno znaleźć głupie 42 baniek? Prokuratura jest zbyt rozleniwiona, że bez "nacisków" palcem nie kiwnie?
A może jesteśmy tylko stadem baranów, których przeznaczeniem jest być strzyżonym - bo wtedy, to faktycznie ma sens.

--
Sygnaturka ma L4