Szybko się nie skończy, to fakt. Rozdawanie pieniędzy na oddłużanie firm to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogli zrobić. Ale ja to akurat podciągam do tego samego worka (=rządowe wtrącanie się i decydowanie na co przeznaczyć pieniąze obywateli)
Co do Balcerowicza - jego głównym zadaniem było zdławienie inflacji, co zakończyło się całkowitym sukcesem. A pamiętaj, że plan Balcerowicza był wdrażany w momencie, kiedy polskiej gospodarce groziła całkowita zapaść, obecne nasze kryzysy to przy tym pikuś.
Co do podatków - jedna rzecz, o której ludzie zdają się nie pamiętać, albo może złośliwie ignorują, to że każde podatki uderzają najbardziej w klasę średnią. Najbogatsi już znajdą sposoby, żeby się od nich wymigać, lub przerzucić niżej. Zawsze istnieją odpowiednie luki prawne. A w ostateczności, kiedy jest to niemożliwe, przeniosą się gdzieś, gdzie nie będą musieli takich płacić. Za to klasa średnia i średnio-niższa jest zawsze udupiona i ponosi wszelkie koszty rządowych wygłupów.
Gdyby jeszcze te podatki były w polsce sensownie wydawane, mógłbym się z tym pogodzić. Ok, trudno, zdzierają ze mnie kasę, ale idzie na dobry cel. Tyle, że NIE IDZIE. Zostaje całkowicie zmarnowane, rozdane kolesiom, wydane na bzdury kupione za 20-krotnośći ich realnej wartości, lub na karmienie patologii. Gwarantuję Ci, że ja lepiej się zajmę tą forsą i więcej zarobią na tym zwykli ludzie w okolicy, niż kiedy położy na tym łapy urzędnik. Ale jeśli lubisz fundować rządowe limuzyny i zusowskie pałace, ok, Twoja sprawa.
Mój postulat jest taki: NAJPIERW zacząć rozsądnie gospodarować pieniędzmi na szczeblu państwowym (CO NAJMNIEJ 50% jest teraz marnowane, a niewykluczone, że znacznie więcej), a DOPIERO POTEM, jeśli nadal będzie brakować, zająć się podwyższaniem jakichś podatków. Ale nie będzie, powinna zostać ladna nadwyżka.