Kończąc watek prowincjonalny - pojechaliśmy na wieś...
Architektura wiejska jest całkiem spoko i na miejscu, w miarę jednorodna, bez szaleństw i Gargameli
Niestety, tam wszystko jest kryte eternitem bo taka epoka była
Babuszka była boska, ona żyje z dwóch medali męża - chlebowe były, do tego hoduje kury i gęsi i ma kawałek pola - znaczy traktor obrabia wszystko a później oni sobie robią indywidualne działki i sadzą, co im pasuje. na obiad była zupa szczawiowa z kawałkami kurzej nogi no i oczywiście - samogon.
Tak dawaj, samogona, ja tutaj zesztywniałem cokolwiek, bo konsumpcja samogonu u mnie prosta jest - albo jest dobry i wtedy przechodzi, albo nie jest dobry i wtedy mój organizm w przeciągu 5 sekund rzuca pawia. Samogon był boski. Babuszka pokazała medale, nowy piec gazowy, po paru kolejkach zaczęła się zwierzać, że przedtem to oni mieszkali trochę dalej a teraz nic już tam nie zostało.
Nie drążyłem tematu, dowiedziałem się tylko, ze w czasie okupacji rodzina wykupiła ją od wywiezienia na roboty do Niemiec. W ramach koneserstwa dostałem 1.5 litra w/w trunku, niestety, już wyszedł Co do gazu - to u nich nie jest to kwestia polityczna ino zyciowa, płaca ryczałt miesięczny, nie mają liczników, zima daja w palnik tyle, ile się da, wieś babuszki była - jak większość okolicznych wsi - zgazyfikowana. Przyszła pora na kąpiel w lokalnym bajorze. Bajoro wygląda tak:
Plenery nadające się na kolejny odcinek Winnetou
Prawda jest taka, że ruskie jeszcze przed 1941 rokiem wydłubywali tam rudy jodku srebra, dopóki nie naruszyli warstw wodonośnych, woda wybiła i zalała wszystko. Za to kolor ma fajny i podobno działa
leczniczo ale nie ma kasy na zrobienie sanatorium, póki co zrobili z tego...
Landszaftnyj zakaznik...
Jeszcze dwie rzeczy udało się zobaczyć: bazar i szpital. Na bazarze jest mnóstwo tandety międzynarodowej ale... są fajne przyprawy a do tego - Koreańczycy. Koreańczycy dzierżawią ziemię i robią tam różne swoje uprawy. To co jest pyszne to boczniak w zalewie ..uj wie jakiej ale nader mniamalny, i kapusta kiszona w burakach.
Jedno wielkie mlask!
Co do szpitala to krytykom służby zdrowia w Polsce mówię stanowcze nie! Tam pacjent ma się stawić do szpitala z własnym żarciem, pościelą, żarówkami - na wszelki wypadek i lekarstwami. Na szczęście nie musi przynosić ze sobą narzędzi chirurgicznych.
I popłynęła rozmowa o zmieniających się czasach, jak to kiedyś Polacy w Kijowie wykupywali wszystko - aparaty fotograficzne Smiena, Zorka i Zenith - że o kultowym Lomo nie wspomnę, do tego zegarki - Wostok, Poljot i Pobieda, sam dorzuciłem do tego tranzystor Selga no i tak pogadaliśmy sobie o zmieniających się czasach.
Stało się jasne, że trzeba pojechać gdzieś dalej. Wybór padł na Krym. Nie było miejsc w tzw. kupe czyli w przedziałach, zatem pozostał wagon zbiorczy.
Pociąg marzeń z zewnątrz wyglądał tak:
A wewnątrz za to tak:
Reszta w następnym odcinku...
Architektura wiejska jest całkiem spoko i na miejscu, w miarę jednorodna, bez szaleństw i Gargameli
Niestety, tam wszystko jest kryte eternitem bo taka epoka była
Babuszka była boska, ona żyje z dwóch medali męża - chlebowe były, do tego hoduje kury i gęsi i ma kawałek pola - znaczy traktor obrabia wszystko a później oni sobie robią indywidualne działki i sadzą, co im pasuje. na obiad była zupa szczawiowa z kawałkami kurzej nogi no i oczywiście - samogon.
Tak dawaj, samogona, ja tutaj zesztywniałem cokolwiek, bo konsumpcja samogonu u mnie prosta jest - albo jest dobry i wtedy przechodzi, albo nie jest dobry i wtedy mój organizm w przeciągu 5 sekund rzuca pawia. Samogon był boski. Babuszka pokazała medale, nowy piec gazowy, po paru kolejkach zaczęła się zwierzać, że przedtem to oni mieszkali trochę dalej a teraz nic już tam nie zostało.
Nie drążyłem tematu, dowiedziałem się tylko, ze w czasie okupacji rodzina wykupiła ją od wywiezienia na roboty do Niemiec. W ramach koneserstwa dostałem 1.5 litra w/w trunku, niestety, już wyszedł Co do gazu - to u nich nie jest to kwestia polityczna ino zyciowa, płaca ryczałt miesięczny, nie mają liczników, zima daja w palnik tyle, ile się da, wieś babuszki była - jak większość okolicznych wsi - zgazyfikowana. Przyszła pora na kąpiel w lokalnym bajorze. Bajoro wygląda tak:
Plenery nadające się na kolejny odcinek Winnetou
Prawda jest taka, że ruskie jeszcze przed 1941 rokiem wydłubywali tam rudy jodku srebra, dopóki nie naruszyli warstw wodonośnych, woda wybiła i zalała wszystko. Za to kolor ma fajny i podobno działa
leczniczo ale nie ma kasy na zrobienie sanatorium, póki co zrobili z tego...
Landszaftnyj zakaznik...
Jeszcze dwie rzeczy udało się zobaczyć: bazar i szpital. Na bazarze jest mnóstwo tandety międzynarodowej ale... są fajne przyprawy a do tego - Koreańczycy. Koreańczycy dzierżawią ziemię i robią tam różne swoje uprawy. To co jest pyszne to boczniak w zalewie ..uj wie jakiej ale nader mniamalny, i kapusta kiszona w burakach.
Jedno wielkie mlask!
Co do szpitala to krytykom służby zdrowia w Polsce mówię stanowcze nie! Tam pacjent ma się stawić do szpitala z własnym żarciem, pościelą, żarówkami - na wszelki wypadek i lekarstwami. Na szczęście nie musi przynosić ze sobą narzędzi chirurgicznych.
I popłynęła rozmowa o zmieniających się czasach, jak to kiedyś Polacy w Kijowie wykupywali wszystko - aparaty fotograficzne Smiena, Zorka i Zenith - że o kultowym Lomo nie wspomnę, do tego zegarki - Wostok, Poljot i Pobieda, sam dorzuciłem do tego tranzystor Selga no i tak pogadaliśmy sobie o zmieniających się czasach.
Stało się jasne, że trzeba pojechać gdzieś dalej. Wybór padł na Krym. Nie było miejsc w tzw. kupe czyli w przedziałach, zatem pozostał wagon zbiorczy.
Pociąg marzeń z zewnątrz wyglądał tak:
A wewnątrz za to tak:
Reszta w następnym odcinku...
--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona