mama jest straaaaasznie za nim i przez piętnaście minut mi ochowała i achowała jaki on wspaniały i śliczny i jak bardzo jest jej go szkoda, na przemian wymuszając na mnie obietnice, że dopilnuję, żeby nie zdemolował domu do jej przyjazdu.
z tatem raczej większych problemów nie będzie, on jest zwierzolubny a i zwierzaki lubią jego.
nasza pierwsza kotka siadywała mu na ramieniu jak papuga.
mama też zwierzolubna, do tej pory wspomina parę bokserów, które mieli za czasów jej dzieciństwa, a i kiedyś nawet opiekowali się sarenką, która pomieszkiwała w budzie i jadła z jednej miski z wilczurem.
to
za mamuśkę.
też ją kocham.