U nas kiedyś też tak było....
Kupcie samochód, bo będzie wart o dziesięć procent więcej po wyjściu z salonu. To nie jest oszukańcza reklama dilera samochodowego. W Wenezueli rynek aut jest tak osobliwy, że używane samochody są tam naprawdę droższe od nowych. O ile niektórzy handlarze zacierają ręce, to konstruktorom, importerom i klientom nie jest do śmiechu.
Reklama
Victor Rocia codziennie przemierza ulice Caracas w drodze do pracy. Dwa lata temu kupił swoją toyotę 4 Runner za równowartość 32,2 tys. euro. Obecnie mógłby za nią dostać 76,5 tys. euro, jeżeli nie więcej. Ale nie da się skusić. – Trudno byłoby kupić coś w zamian – mówi. Podobnie jak on, większość posiadaczy czterech kółek nie odważy się sprzedać pojazdu, wiedząc, że przy zakupie innego auta cena byłaby zaporowa.
Produkcja samochodów w Wenezueli się załamała, bo wskutek kryzysu i spadku cen surowców paliwowych do kraju napływa mniej dewiz. Zakłady samochodowe mają trudności z wymianą boliwarów na twardą walutę i nie mają, czym płacić zagranicznym dostawcom części. A równocześnie władze wprowadzające „socjalizm boliwaryjski” ograniczyły import pojazdów. Na nowy samochód czeka się ponad dwa lata.
Wenezuelczycy kochają auta i nie zrażają się monstrualnymi korkami paraliżującymi ulice Caracas i innych miast. Na dodatek dotowane paliwo jest w tym kraju tańsze od wody. A w sytuacji gdy inflacja sięga 30 proc., zaś ceny samochodów rosną, zakup czterech kółek staje się interesującą lokatą kapitału. Dziś popyt na samochody jest większy niż kiedykolwiek, ale podaż okazuje się niewystarczająca. W rezultacie tylko w tym roku sprzedaż samochodów spadła o 61,5 procent.
Diler z dzielnicy Altamira sprzedał właśnie swój ostatni model z rocznika 2009, mercedes-benz 280 za blisko 153 tys. euro. Nie ma już czym handlować i doskonale wie, że stracił na tej transakcji. Ogłoszenie w gazecie oferuje ten sam samochód z 2008 roku za 175,5 tys. euro. Sprzedane auto jest niebieskie, a klient wolałby srebrne. Ale to nie jest czas i miejsce, żeby wybrzydzać…
The Guardian
Kupcie samochód, bo będzie wart o dziesięć procent więcej po wyjściu z salonu. To nie jest oszukańcza reklama dilera samochodowego. W Wenezueli rynek aut jest tak osobliwy, że używane samochody są tam naprawdę droższe od nowych. O ile niektórzy handlarze zacierają ręce, to konstruktorom, importerom i klientom nie jest do śmiechu.
Reklama
Victor Rocia codziennie przemierza ulice Caracas w drodze do pracy. Dwa lata temu kupił swoją toyotę 4 Runner za równowartość 32,2 tys. euro. Obecnie mógłby za nią dostać 76,5 tys. euro, jeżeli nie więcej. Ale nie da się skusić. – Trudno byłoby kupić coś w zamian – mówi. Podobnie jak on, większość posiadaczy czterech kółek nie odważy się sprzedać pojazdu, wiedząc, że przy zakupie innego auta cena byłaby zaporowa.
Produkcja samochodów w Wenezueli się załamała, bo wskutek kryzysu i spadku cen surowców paliwowych do kraju napływa mniej dewiz. Zakłady samochodowe mają trudności z wymianą boliwarów na twardą walutę i nie mają, czym płacić zagranicznym dostawcom części. A równocześnie władze wprowadzające „socjalizm boliwaryjski” ograniczyły import pojazdów. Na nowy samochód czeka się ponad dwa lata.
Wenezuelczycy kochają auta i nie zrażają się monstrualnymi korkami paraliżującymi ulice Caracas i innych miast. Na dodatek dotowane paliwo jest w tym kraju tańsze od wody. A w sytuacji gdy inflacja sięga 30 proc., zaś ceny samochodów rosną, zakup czterech kółek staje się interesującą lokatą kapitału. Dziś popyt na samochody jest większy niż kiedykolwiek, ale podaż okazuje się niewystarczająca. W rezultacie tylko w tym roku sprzedaż samochodów spadła o 61,5 procent.
Diler z dzielnicy Altamira sprzedał właśnie swój ostatni model z rocznika 2009, mercedes-benz 280 za blisko 153 tys. euro. Nie ma już czym handlować i doskonale wie, że stracił na tej transakcji. Ogłoszenie w gazecie oferuje ten sam samochód z 2008 roku za 175,5 tys. euro. Sprzedane auto jest niebieskie, a klient wolałby srebrne. Ale to nie jest czas i miejsce, żeby wybrzydzać…
The Guardian
--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona