1) W wyniku następstw pewnych zdarzeń, których opisywanie tu nie ma sensu, wylądowałem na czas jakiś w domu u rodziców. Wieś 3 km od granicy Wrocławia, ok. 3000 mieszkańców, podstawówka + gimnazjum, kościół, kilka sklepów.
Mój brat chodzi aktualnie do czwartej klasy.
Dzisiaj miała się odbyć wywiadówka.
Ojciec w ogóle nie ma możliwości zwolnienia się z pracy po południu. Matka pracuje w sklepie. Po kilku stoczonych bojach udało jej się wywalczyć zamianę, zamiast zmiany drugiej, poszła dziś na pierwszą. W jej miejscu pracy to naprawdę trudne. Chciała tylko pójść na zebranie rodziców.
Wczoraj młody przychodzi ze szkoły i mówi, że zebrania nie ma, z polecenia samej pani dyrektor, oczywiście.
Dlaczego?
Bo w wiejskim kościele odbywają się rekolekcje.
Na których wszyscy - rodzice + dzieci, a pewnie jeszcze dziadkowie i kuzynostwo, w mniemaniu szanownej pani dyrektor powinni być.
Do tej szkoły uczęszcza ok. 400 dzieci, nie tylko z mojej rodzinnej miejscowości, ale też kilku okolicznych i Wrocławia. Niech chociaż połowa rodziców tych dzieciaków chciała przyjście na zebranie. Niech połowa z nich zmieniała swoje plany, żeby przyjść.
NIE! ZAPIERDALAJCIE DO KOŚCIOŁA I OŚWIECAJCIE SIĘ!
Na początku się śmiałem. Później... No, płakać może nie zacząłem, ale mocno mnie to zdenerwowało.
Ech...
2) Chory jestem. Wczoraj po połodniu wzięło i mnie zdjęło - usnąłem. Spałem tyłem do ściany, z prawą ręką pod głową. Ponad dwie godziny, bez zmiany pozycji. A wiecie jak to jest gdy jakaś kończyna zdrętwieje... Róże dziwne rzeczy się wtedy robi
Budzę się i ręki nie czuję. Wymacałem ją lewą, wyciągnałem sobie spod głowy i postanowiłem poszkodowaną przywrócić do stanu używalności. Chciałem tylko trochę poruszać, a że wyczucie straciłem to zaje*ałem dosyć moco w ścianę dłonią. Cóż... Na początku czułem tylko lekkie kłucie. A później jak nie zacznie mnie mały palec napier*alać... Aż mi się całe przedramie trzęsło. Przestraszony śmigam do lekarza. Pół godziny w poczekalni, zdziwienie pań pielęgniarek, bo przecież całkiem, z racji grypy, niedawno w tej przychodni byłem, głupie uwagi lekarza... I co się okazuje? Na szczęście tylko wybity. Szybkie, całkiem chyba nieprofesjonalne nastawienie i do domu.
Ma się to szczęście, no nie?
A poza tym:
https://pl.youtube.com/watch?v=1h6136zZq6I
Mój brat chodzi aktualnie do czwartej klasy.
Dzisiaj miała się odbyć wywiadówka.
Ojciec w ogóle nie ma możliwości zwolnienia się z pracy po południu. Matka pracuje w sklepie. Po kilku stoczonych bojach udało jej się wywalczyć zamianę, zamiast zmiany drugiej, poszła dziś na pierwszą. W jej miejscu pracy to naprawdę trudne. Chciała tylko pójść na zebranie rodziców.
Wczoraj młody przychodzi ze szkoły i mówi, że zebrania nie ma, z polecenia samej pani dyrektor, oczywiście.
Dlaczego?
Bo w wiejskim kościele odbywają się rekolekcje.
Na których wszyscy - rodzice + dzieci, a pewnie jeszcze dziadkowie i kuzynostwo, w mniemaniu szanownej pani dyrektor powinni być.
Do tej szkoły uczęszcza ok. 400 dzieci, nie tylko z mojej rodzinnej miejscowości, ale też kilku okolicznych i Wrocławia. Niech chociaż połowa rodziców tych dzieciaków chciała przyjście na zebranie. Niech połowa z nich zmieniała swoje plany, żeby przyjść.
NIE! ZAPIERDALAJCIE DO KOŚCIOŁA I OŚWIECAJCIE SIĘ!
Na początku się śmiałem. Później... No, płakać może nie zacząłem, ale mocno mnie to zdenerwowało.
Ech...
2) Chory jestem. Wczoraj po połodniu wzięło i mnie zdjęło - usnąłem. Spałem tyłem do ściany, z prawą ręką pod głową. Ponad dwie godziny, bez zmiany pozycji. A wiecie jak to jest gdy jakaś kończyna zdrętwieje... Róże dziwne rzeczy się wtedy robi
Budzę się i ręki nie czuję. Wymacałem ją lewą, wyciągnałem sobie spod głowy i postanowiłem poszkodowaną przywrócić do stanu używalności. Chciałem tylko trochę poruszać, a że wyczucie straciłem to zaje*ałem dosyć moco w ścianę dłonią. Cóż... Na początku czułem tylko lekkie kłucie. A później jak nie zacznie mnie mały palec napier*alać... Aż mi się całe przedramie trzęsło. Przestraszony śmigam do lekarza. Pół godziny w poczekalni, zdziwienie pań pielęgniarek, bo przecież całkiem, z racji grypy, niedawno w tej przychodni byłem, głupie uwagi lekarza... I co się okazuje? Na szczęście tylko wybity. Szybkie, całkiem chyba nieprofesjonalne nastawienie i do domu.
Ma się to szczęście, no nie?
A poza tym:
https://pl.youtube.com/watch?v=1h6136zZq6I
--
Każde uogólnienie jest niebezpieczne. To również.