@Peppone , z tym to się zgadzam. Przeraża mnie czasami, jakim bogatym państwem jesteśmy, na ile bezsensownego gówna nas stać, gdy często "nie stać nas" na jakieś fundamentalne sprawy. Kasę na to wydaje państwo, kasę na to wydają samorządy. Podmioty biorące kasę są często pomyślane w taki sposób, żeby tylko wyjąć część przeznaczonego budżetu i posymulować jakieś działania. W tym przypadku też jestem zdania, że lepiej już nie dawać w ogóle.
Bardzo dobrze skalę marnotrawstwa pokazały wszystkie fundusze sprawiedliwości i podobne. Płacono za gówno. Co prawda w tym przypadku perfidnie wyprowadzano kasę, ale tylko dlatego, że jest całe mnóstwo niepozorowanych działań, na które spływa kasa. Oskarek pisowski wziął kilkaset tysięcy na bieg JPII (czy coś podobnego), który nigdy się nie odbył, ale obok tego kilka podobnych imprez dostało po kilkadziesiąt tysięcy.
Nie dość, że to samo w sobie jest patologią, to jeszcze rodzi patologię, bo powstaje coraz więcej NGOs, których celem jest zarabiać na twórcę (przy okazji może sobie zoptymalizować inne przedsięwzięcia), których zadaniem jest dobrać się do sponsorów państwowych. Dochodzi do sytuacji, że organizacja jakiejś imprezy sportowej nie jest oddolną inicjatywą kreatywnych i uczynnych ludzi, a zorganizowanym przedsięwzięciem biznesowym, gdzie celem wcale nie jest "promowanie aktywności fizycznej", tylko pozyskanie kasy.
Z NGOs jest tylko taki problem, że niektóre faktycznie są użyteczne i robią robotę, na którą państwo nie ma zasobów albo radzi sobie w danym obszarze gorzej. Kontrola tego to jednak totalna żenada i raj dla cwaniaków.