Zależy od predyspozycji dziecka i czy rodzice próbują czegoś nauczyć samemu wcześniej, czy czekają, aż szkoła wszystkiego nauczy, a do tej pory telewizor, albo telefon do łapy, żeby mieć święty spokój. Zależy też do jakiego przedszkola chodzą. W jednym opiekunki będą stawać na głowie i codziennie coś wymyślać, w drugim będzie jedna na 20 dzieci i tylko będzie ich doglądać.
Moja 4-latka umie liczyć, od 1 do 100 potrafi nazwać prawidłowo liczby i rozmieścić je na tablicy w losowej kolejności, zna wszystkie litery, umie już proste dwusylabowe słowa z klocków złożyć i przeczytać. Ale to dlatego, że żona jest fanatyczką edukacji domowej i Montessori, pół chałupy zajebane książeczkami, puzzlami i zabawkami edukacyjnymi
A serio, to po prostu poświęca dzieciom i ich rozwojowi mnóstwo czasu, a do tego sama się edukuje w tym zakresie. Zaczynała, kiedy mi się wydawało, że to nie ma sensu, za wcześnie, po co, ale efekty są spektakularne, dzieci mają fenomenalną pamięć, jak im zabrałem czekoladowe cukierki, żeby nie ujebały się przed imprezą, to po tygodniu dalej mi to wyrzucają
Poza tym że dzieci (drugie za miesiąc skończy 3 lata) znają na pamięć kilkadziesiąt piosenek typowo dziecięcych, to w sobotę próbując rozebrać wujkowi latarnię ogrodową starsza zaśpiewała mimochodem bezbłędnie pierwsze wersy "Długości dźwieku samotności". Nauczyła się ze słuchu, bo żona na home office często puszcza to sobie w tle.
Wzruszyłem się, a jestem chłopakiem
Ja się nauczyłem czytać w wieku 4 lat patrząc jak uczą moją starsza siostrę i załapałem szybciej od niej i w zerówce uczyłem się pisać, ale czytałem już płynnie. Więc geny też mają dobre
ale najważniejszy jest czas poświęcony dzieciom i robienie z nimi czegoś innego niż oglądanie bajek, od których i tak nie da się uciec, bo czasem człowiek już nie wyrabia