:szatkus, odwaliło się ukoronowanie ściemy tych wyborów. Robiono w ten sposób, żeby opozycja wobec Erdogana nie za szybko położyła laskę na wybory wiedząc, że niewiele one zmienią. Bardzo często sondaże opierano na wynikach ze Stambułu, czy innych dużych miast, gdzie albo Kilicdaroglu był blisko Erdogana, lub wręcz nieco go wyprzedzał. Kompletnie pomijano prowincję, gdzie opozycja nie miała nawet startu do władzy. Im bliżej wyborów, tym sondaże przeprowadzano nieco inaczej.
W dużej mierze szło o to, żeby stworzyć pozory zaciętej, bliskiej rywalizacji. Kilicdaroglu uderzał w proeuropejskie tony, powiedzmy że scalał ludzi, którzy nie bardzo chcą mieć satrapę u władzy. No i fajnie to na papierku wyglądało. Jednak im bliżej wyborów, tym mocniej waliła o stół kiebłacha wyborcza Erdogana, naobiecywał cuda na kiju, ma po swojej stronie kościół, kontroluje wojsko, więc w zasadzie wszystko pozamiatane. Kilicdaroglu już od kilku dni działał w ostrej desperacji, do tego stopnia, że olał te wszystkie tematy zbliżające Turcję od Europy, i próbował romansu z nacjonalistami obiecując, że on też jest w stanie rozwiązać problem uchodźców z Syrii, czytaj, wypierdzielić ich z Turcji. No a to zdemobilizowało część jego wyborców, dorzucając tak naprawdę bardzo niewielu nowych. Szacunkowe dane mówią też o nieco niższej frekwencji niż w pierwszej turze (przypomnijmy, ogromne 88,9%) i rozkład głosów 49% / 44%. Teraz nieco niższa frekwencja i rozkład mniej wicej 52% / 48%.
System rozegrał to perfekcyjnie, zostawił opozycji coś w rodzaju namiastki siły zdolnej do osiągnięcia zmian, ale miał wszystko pod kontrolą, bo ma wszystkie instytucje pod kontrolą.
--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy
Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.