W tym roku, póki co nieśmiało, ale rozszerzyłem swoje doświadczenia wspinaczkowe o góry. Padło na Grań Kościelców - drogę nietrudną, łatwo dostępną i w miarę krótką. Ale i tak wrażeń było co niemiara.
Zaczęliśmy od wtarabanienia się na Halę Gąsiennicową - najlepiej to zrobić dzień wcześniej, tak żeby wieczorem napić się piwa w schronisku.
<p>Rano, po porządnym śniadaniu, wyruszamy na szlak, który poprowadzi nas w kierunku Doliny Zielonej Gąsiennicowej</p>
<p>Po ok. godzinie docieramy na Przełęcz Karb. Tam, gdzie turyści idą czarnym szlakiem w lewo, my skręcamy w prawo, na wyraźnie widoczną ściezkę taternicką</p>
</p>Trawersujemy całą zachodnią ścianę Kościelca, a kiedy docieramy do Zadniego Koła, ruszamy stromo w góre na przełęcz.</p>
<p>Po kilkudziesięciu minutach i pokonaniu nietrudnego, ale jednak wymagającego użycia rąk, stajemy na Mylnej Przełęczy, skąd podziwiam Czarny Staw Gąsiennicowy </p>
<p>Widać też charakterystyczną turniczkę, zwaną Fajką - to ten pypeć pośrodku zdjęcia. Przebiega przez nią jeden z największych klasyków wspinaczkowych Kościelca, czyli droga Setka, która nazwę zawdzięcza numeracji w przewodniku W.H. Paryskiego.</p>
<p> Tutaj rozpoczynamy wspinaczkową część wycieczki. Przed nami Szafa - 25-metrowa turnia, stanowiąca bodaj najtrudniejszy odcinek tej drogi. Na szczęście skała jest lita i doskonale trzyma asekurację, do tego widać masę oczywistych chwytów, więc wspinaczka to sama przyjemność:
<p>Niestety, kiedy tylko wychodzimy ponad Szafę, cały masyw zasnuwają chmury. Z widoków chyba niewiele będzie, ale i tak wspinaczka sprawia dużo radości.</p>
<p>Na Zadnim Kościelcu zatrzymujemy się na chwilę, żeby coś zjeść. Widoczność spada do jakichś 10-20m, mgła robi się coraz gęstsza. Postanawiamy na przełęcz, między dwoma Kościelcami, zejść ścieżką. Kiedy schodzimy, mamy wrażenie, że nic dookoła nas nie ma. Totalna pustka. I nagle wyrasta z niej, tuż przed nami, ściana. Mamy wrażenie, jakby z nicości zmaterializował się przed nami 15-piętrowy blok. A jeszcze musimy się na niego wspiąć! </p>
Tu wspinaczka przebiega całkiem przyjemnie, choć stojąc na stanowisku, w połowie ściany, słyszymy krążący tuż koło nas helikopter TOPR. Po jakichś 20 minutach meldujemy się na szczycie, skąd rozpościerają się cudowne widoki:
... i powoli ruszamy w dół, tym razem już szlakiem. Z Karbu schodzimy, przez Małego Kościelca, nad Czarny Staw.
Nad Czarnym Stawem pokrzepiamy się ociupinkę zawartością piersiówki i ruszamy do Murowańca. W trakcie zejścia widzimy śmigło TOPR, które dwukrotnie ląduje w Dolince Koziej. Potem doczytaliśmy, że obok nas, na wspomnianej Setce, wspinaczka miała wypadek, w którym złamała nogę. Ze względu na pogodę, ratownicy znieśli ją do doliny.
Co ciekawe, ruszając do Murowańca, widzimy po drugiej stronie stawu 8 TOPRowców wracających z akcji. Kiedy my pędzimy co sił, byle szybciej napić się piwa i zjeść pizzę, oni idą na luzie, spokojnie rozmawiając o planach na wieczór. Wymijają nas bez wysiłku jeszcze na wysokości kamienia pamięci Karłowicza. Ot, mają chłopaki kondycję.
Zaczęliśmy od wtarabanienia się na Halę Gąsiennicową - najlepiej to zrobić dzień wcześniej, tak żeby wieczorem napić się piwa w schronisku.
<p>Rano, po porządnym śniadaniu, wyruszamy na szlak, który poprowadzi nas w kierunku Doliny Zielonej Gąsiennicowej</p>
<p>Po ok. godzinie docieramy na Przełęcz Karb. Tam, gdzie turyści idą czarnym szlakiem w lewo, my skręcamy w prawo, na wyraźnie widoczną ściezkę taternicką</p>
</p>Trawersujemy całą zachodnią ścianę Kościelca, a kiedy docieramy do Zadniego Koła, ruszamy stromo w góre na przełęcz.</p>
<p>Po kilkudziesięciu minutach i pokonaniu nietrudnego, ale jednak wymagającego użycia rąk, stajemy na Mylnej Przełęczy, skąd podziwiam Czarny Staw Gąsiennicowy </p>
<p>Widać też charakterystyczną turniczkę, zwaną Fajką - to ten pypeć pośrodku zdjęcia. Przebiega przez nią jeden z największych klasyków wspinaczkowych Kościelca, czyli droga Setka, która nazwę zawdzięcza numeracji w przewodniku W.H. Paryskiego.</p>
<p> Tutaj rozpoczynamy wspinaczkową część wycieczki. Przed nami Szafa - 25-metrowa turnia, stanowiąca bodaj najtrudniejszy odcinek tej drogi. Na szczęście skała jest lita i doskonale trzyma asekurację, do tego widać masę oczywistych chwytów, więc wspinaczka to sama przyjemność:
<p>Niestety, kiedy tylko wychodzimy ponad Szafę, cały masyw zasnuwają chmury. Z widoków chyba niewiele będzie, ale i tak wspinaczka sprawia dużo radości.</p>
<p>Na Zadnim Kościelcu zatrzymujemy się na chwilę, żeby coś zjeść. Widoczność spada do jakichś 10-20m, mgła robi się coraz gęstsza. Postanawiamy na przełęcz, między dwoma Kościelcami, zejść ścieżką. Kiedy schodzimy, mamy wrażenie, że nic dookoła nas nie ma. Totalna pustka. I nagle wyrasta z niej, tuż przed nami, ściana. Mamy wrażenie, jakby z nicości zmaterializował się przed nami 15-piętrowy blok. A jeszcze musimy się na niego wspiąć! </p>
Tu wspinaczka przebiega całkiem przyjemnie, choć stojąc na stanowisku, w połowie ściany, słyszymy krążący tuż koło nas helikopter TOPR. Po jakichś 20 minutach meldujemy się na szczycie, skąd rozpościerają się cudowne widoki:
... i powoli ruszamy w dół, tym razem już szlakiem. Z Karbu schodzimy, przez Małego Kościelca, nad Czarny Staw.
Nad Czarnym Stawem pokrzepiamy się ociupinkę zawartością piersiówki i ruszamy do Murowańca. W trakcie zejścia widzimy śmigło TOPR, które dwukrotnie ląduje w Dolince Koziej. Potem doczytaliśmy, że obok nas, na wspomnianej Setce, wspinaczka miała wypadek, w którym złamała nogę. Ze względu na pogodę, ratownicy znieśli ją do doliny.
Co ciekawe, ruszając do Murowańca, widzimy po drugiej stronie stawu 8 TOPRowców wracających z akcji. Kiedy my pędzimy co sił, byle szybciej napić się piwa i zjeść pizzę, oni idą na luzie, spokojnie rozmawiając o planach na wieczór. Wymijają nas bez wysiłku jeszcze na wysokości kamienia pamięci Karłowicza. Ot, mają chłopaki kondycję.
--
www.idzieniedzwiedz.pl
Mam umysł siedmiolatka i ten siedmiolatek musi być cholernie zadowolony,że się go pozbył