Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Hyde Park V > Takie przemyślenie...
Misiek666
Misiek666 - SIURBEMEDIZAPREKUNDA · 3 lata temu
Z perspektywy czasu powiem Wam, że człowiek powinien być jak bateryjka. Skończy się jej zawartość - to umieramy. Powinniśmy mieć datę przydatności do spożycia. Kiedy w sierpniu 2019 roku straciłem nogę, nie sądziłem, że kilka miesięcy później moja mama nie będzie w stanie się poruszać, a kilka miesięcy później z powodu Alzheimera straci kontakt z rzeczywistością. Jeszcze w obecnych czasach Pandemii. Przez ostatni rok i parę miesięcy moje życie wyglądało jak w filmie Dzień Świstaka... codziennie to samo... nieprzespane noce... odmierzanie czasu od przyjścia jednej opiekunki do drugiej... w późniejszej fazie karmienie i nawadnianie mamy. Jej okropne odleżyny. Moja skrajna frustracja i złość. Nie wiem jak to napisać, ani powiedzieć, ale to nie kłamstwo... wczorajsza noc, to pierwsza od ponad kilku miesięcy, którą w końcu przespałem całą... jak zabity... i szczerze mówiąc czuję ogromną ulgę, bo wiem, że mama już nie cierpi... nie doczekała moich 50 urodzin, które są za 3 tygodnie. Ale mi ulżyło. Pogodziłem się z tym. Nie chciałbym jednak NIGDY umierać tak jak ona i tak cierpieć. To okrutne, ale czuję niesamowitą ulgę, bo ja nadal żyję i w końcu mogę się wyrwać z tego Dnia Świstaka... i tyle. Nikomu nie życzę takiej sytuacji. NIGDY!

--

fulmar
fulmar - Superbojownik · 3 lata temu
Znam tę ulgę.
Trzymaj się.

--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.

Kokeeno
Kokeeno - Superbojownik · 3 lata temu
Był taki czas, że mojej mamie też życzyłem śmierci: dwa lata umierania po całkowitym paraliżu. Nie dożyła moich 36 urodzin. Co gorsza: ona dokładnie wiedziała, w jakim jest stanie, cierpiała (mimo łóżka przeciwodleżynowego) i nie chciała już dalej tak żyć. Opiekował się nią ojciec i chyba też mu ulżyło po śmierci mamy.

Dlatego chciałbym, by w naszym kraju eutanazja była legalna - od razu bym podpisał zgodę na swoją eutanazję w razie gdybym znalazł się w takim stanie jak moja mama.

--
Live For The Moment

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
oldbojek - Superbojownik · 3 lata temu
Teściowa - świeć Panie nad jej duszą, bo zacna kobita była - też umierała chyba ze trzy lata a ostatnie półtora roku już bez świadomości.
Żeby nie dopuścić do takiej sytuacji jak piszesz, umieściliśmy ją w prywatnym hospicjum.
Żona i szwagierka kilka razy w tygodniu odwiedzały ją nawet wtedy kiedy już nie rozpoznawała nikogo. Między innymi, żeby sprawdzić czy za tę kasę, którą płaciliśmy opiekowali się nią przyzwoicie.
Zawsze była umyta, uczesana - i najważniejsze - nie miała żadnych odleżyn.
Więc można taką sytuację opanować, aczkolwiek zgadzam się z Tobą, że eutanazja powinna być zalegalizowana - oczywiście w ściśle określonych sytuacjach.

Trzymaj się.

Djbanan
Moja babcia była półwarzywem przez prawie trzy lata. W przebłyskach świadomości mówiła, że chce już umrzeć i dlaczego to tak długo trwa. Życzyłem jej szybkiej śmierci i tyle. Szans na eutanazję żadnych, a sama nie miała siły by to zrobić. Gdy odmawiała jedzenia poszło dożylnie, potem wydobrzała i dalej była karmiona normalnie, aż w końcu przestała trawić.
Przy obecnym rządzie nie ma szans wywalczyć kompromisu i określić w jakich przypadkach (tych najcięższych) można dokonać eutanazji. Ampułka lub znajomy lekarz, innego wyjścia nie widzę.

--

Misiek666
Misiek666 - SIURBEMEDIZAPREKUNDA · 3 lata temu
Sądząc po powyższych komentarzach - zgadzacie się ze mną... a tym bardziej to nie jest kraj dla starych ludzi...

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
, trzymaj się; lubisz angielskie powiedzonka więc - show must go

...a dla starych ludzi to jest Floryda

--
Booo :)

amiz74
amiz74 - Superbojownik · 3 lata temu
Jak ja Ciebie doskonale rozumiem. Już 4 lata teściową z Alzheimerem razem z Małżowinką przewijam. Leży jak warzywo i o bożym świecie nie wie. Choć odleżyn dzięki materacowi i tonom maści nie ma. Ot skórzany worek na góra 40 kilo kości. Bo tylko tyle z niej zostało.
Wiesz co? Trzymajmy się! I

--
Ani się obejrzałem jak zacząłem trącić "Steampunkiem" i stałem się "Vintage".

Kokeeno
Kokeeno - Superbojownik · 3 lata temu
Mój dziadek dożył 89 lat - zaczynając dzień od szklaneczki spirytusu i dwóch piwek - i do końca zachował świadomość (chociaż alkohol go w końcu wykończył).

Problemem jest to, że nasze państwo odmawia nam godnego odejścia na życzenie: musisz wyjechać za granicę (np. do Szwajcarii), co potem wiąże się z kosztownym sprowadzaniem zwłok przez rodzinę. A jak sam spróbujesz się wykończyć, to Cię kościół wyklnie jako samobójcę - tym się akurat nie przejmuję, ale już ten, kto Ci pomoże będzie potem oskarżony o spowodowanie śmierci.

Generalnie rola naszego państwa ogranicza się do: nakazu urodzenia dziecka z wadami, pobierania podatków i zakazu zejścia na życzenie samego zainteresowanego.

--
Live For The Moment

Hshan_VIII
Hshan_VIII - Superbojownik · 3 lata temu
:kokeeno "Generalnie rola naszego państwa ogranicza się do: nakazu urodzenia dziecka z wadami, pobierania podatków i zakazu zejścia na życzenie samego zainteresowanego."

W skrócie, mamy cierpieć, bo to takie polskie i katolickie, być męczennikiem. Nie znoszę tego narodowego uwielbienia do męczeństwa, w tej postaci i w innych.

Trzymaj się

--
Suwałki to nie Podlasie! Co chcesz teraz, a co chcesz bardziej?

pies_kaflowy
pies_kaflowy - Bęcwał Dnia · 3 lata temu
Powolne konanie nie jest przyjemne w żadnym kraju, i jest równie przykre dla bliskich co dla konającego. Z drugiej strony nagła śmierć też jest okropna, i nawet nie macie pojęcia ile bym oddał, żeby móc się pożegnać z moim tatą.

--

salival
salival - Little Princess · 3 lata temu
miałem podobne przemyślenia, gdy zmarł mój tata. W jego przypadku były to zaledwie dwa tygodnie od diagnozy do śmierci. Rak spowodował już olbrzymie spustoszenie oraz dwa dni po hospitalizacji zaatakował mózg. Po kolejnych dwóch dniach mój ojciec nie był już sobą. Stał się agresywny, nikogo nie poznawał, miał halucynacje, był w kompletnie innym świecie. Jednocześnie rak powodował olbrzymi ból (był na przeciwbólowych środkach, ale te nie zawsze dawały radę). Też pomyślałem, że lepiej by było już po wszystkim (bo jasno nam powiedziano, że tata umrze i to szybko). Natomiast nie sądzę, by tata sam (gdyby mógł podjąć taką decyzję) by chciał być w takim stanie włącznie z utratą świadomości i osobowości. Osoba w szpitalu po tych 4 dniach miała z mojego ojca tylko wygląd (a i to nie do końca, bo to był prawie szkielet). Szczęście w nieszczęściu, że nie trwało to rok czy dwa, a zaledwie dwa tygodnie. Trzym się !

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Marhan - Bojownik · 3 lata temu
Mój dziadek umierał na Alzheimera przez dwa lata, dodatkowo miał uszkodzony kręgosłup po upadku z pierwszego piętra i napady agresji spowodowane chorobą alkoholową. Przez ostatni rok spałem przez 2-3 godziny dziennie. Misiek, nie znamy się, ale trochę rozumiem przez co przechodzisz i potwornie Ci współczuję.

I żadna rządowa miernota nie zmusi mnie do odchodzenia w ten sposób.

zyggi
zyggi - Superbojownik · 3 lata temu
sam nie wiem co napisać, ale to przez co przeszedłeś to była dla Ciebie gehenna. Ja swoją mamę straciłem kilka lat temu...trafiła do szpitala z POCHP (choroba płuc), leżała pod tlenem, w międzyczasie wykryli u niej cukrzycę i faszerowali ją insuliną. Jak jej stan się bardzo pogorszył, to wysłali ją na OIOM do innego szpitala (chyba, żeby sobie statystyk nie psuć). W akcie zgonu jako przyczyna wpisano krwotok wewnętrzny.....Nawet w tym szpitalu, gdzie mama zmarła lekarz sugerował nam sekcję i wytoczenie sprawy dla tego pierwszego szpitala, ale odpuściliśmy z szacunku do mamy....ale dochodziłem do siebie bardzo długo.......

--
"...niczego o Nas nie ma w Konstytucji..."

lujeran
lujeran - exSuperbojownik · 3 lata temu

--
Podpisz=pomóż! https://ratujmyhematologie.pl/

jabba_the_hutt
jabba_the_hutt - Superbojownik · 3 lata temu
:pies_kaflowy Ja pojęcie mam i rzeczywiście jest to strasznie chujowe uczucie. U mnie już 11 rok mija i wciąż gniecie. Ale niestety miałem też "okazję" widzieć, jak bliska osoba umiera powoli w cierpieniu. I jak się żegnasz raz, drugi, trzeci, ale zawsze tak nie do końca bo się polepsza. Aż w końcu się nie polepsza. Takie idealne pożegnania to chyba tylko w filmach.

--
https://dn.ht/picklecat/

Liiina

--
Tylko w bajkach i w marzeniach dziewczynek książę podjeżdża majestatycznie na białym koniu - w prawdziwym życiu koń albo się potknie, albo zes*ra

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
cycek_pl - Superbojownik · 3 lata temu
trzymaj się!

artalex
artalex - Superbojownik · 3 lata temu
To było 10 lat temu. Moja mama umierała przez sto dni. Nagle w wielki poniedziałek 2011 r. coś się posypało i zabrali ją do szpitala. W ciągu tygodnia stan się tak pogorszył że straciła przytomność i nie było z nią kontaktu. Wybudziła się po 4 dniach. Była już w innym świecie. Cofnęła się w czasie o ponad 30 lat. I do końca już tam pozostała. Odwiedzałem ją co dwa dni w szpitalu. Na zmianę z ze szwagierką. Dawałem radę odpowiadać prze 15 minut na pytania o rodzinnych sprawach o których nie miałem pojęcia bo miałem wtedy niecałe 10 lat. Następny dzień spędzałem na zbieraniu rodzinnych opowieści, żeby się nie pomylić przy odpowiedziach, bo moja pomyłka kończyła się atakiem histerii. Trzymaj się.
Ostatnio edytowany: 2021-03-26 16:41:20

--
https://bearsofpoland.pl

rotorex
rotorex - Superbojownik · 3 lata temu

Mój tata miał 79 lat i jeszcze właził na drzewa u mnie na działce - okaz zdrowia.
Zmarł 20 lipca 2010 (dwa dni po moim pierwszym ogólnopolskim zlocie JM).
Mama zadzwoniła około dziesiątej żebym przyjechał bo tata podnósł wiaderko z wodą do mycia podłogi i zrobiło mu się ciemno w oczach (mieszkam w Łodzi i do rodziców mam 5 km bez świateł). Jak przyjechałem to tata już czuł się dobrze ale kazałem mu się położyć i odpocząć bo tego dnia było 34 stopnie w cieniu a w bloku z wielkiej płyty duchota straszna i żadnego przewiewu, pomimo otwartych okien. Posiedziałem godzinę, tata usnął i wróciłem do domu. Po piętnastej telefon że tata się obudził, ciężko oddycha i zrobił się bordowy. Kazałem natychmiast dzwonić po Pogotowie i zaraz pojechałem do rodziców. Pod blok podjechałem razem z karetką, lekarza z ratownikiem zaprowadziłem na drugie piętro. Lekarz stwierdził zator płucny III stopnia. Pomogłem znieść tatę do karetki. W karetce zatrzymało się serce, ale udało się przywrócić akcję serca. Zmarł w szpitalu na SOR (taka była oficjalna wersja bo karetka stała pod klatką jeszcze kilkanaście minut zanim odjechali na bombach). Według mnie tata zmarł prawie na moich rękach.
W sierpniu 2019 poszedłem z mamą (81 lat) do lekarza rodzinnego i pani doktor od razu wezwała Pogotowie bo mama miała złe wyniki badania krwi a na dodatek od maja straciła 15 kg (miała 81 lat i ważyła normalnie 76 kg). W szpitalu skierowano ją na oddział nefrologii chociaż w wywiadzie odnotowali spadek masy ciała, lużne stolce i częste wymioty tak jakby fusami z kawy. Ponieważ nie było specjalisty od gastroskopii i kolonoskopii (urlop) to nie wykonano żadnych specjalistycznych badań i po tygodniu wypisano do domu.
We wrześniu karetka zabrała mamę z domu do szpitala i od razu położyli ją na internie (CRP 210 - norma < 5) Zrobili gastroskopię i było czysto. Potem zrobili kolonoskopię i wziernik po 30 cm utknął - guz zatykający na esicy! Zaraz wystawili kartę DiLO i przenieśli na chirurgię onlokogiczną. Za dwa dni była operacja i lekarz prowadzący od razu powiedział, że może zdarzy się cud bo rokowania są tragiczne. Po dziesięciu dniach mama zmarła.
Z rodzicami nie musiałem się męczyć.
Za to moja żona w 2006 w Sylwestra ugotowała garnek żarcia dla dwóch dużych psów i zamiast mnie poprosić to sama wyniosła go na dwór żeby ostudzić. Była w ciąży (osiem i pół miesiąca) i wtedy oderwało się łożysko. Karetka przyjechała za 8 minut i od razu zabrali do Matki Polki. Dziecko dostało 1 punkt w skali Apgar i od razu trafiło na oddział neonatologii. Podczas pierwszej rozmowy z panią doktor małżonka dowiedziała się, że skoro urodziła prawie trupa to niech przygotuje się na najgorsze. Po pierwszych badaniach diagnoza - czterokończynowe porażenie, brak odruchu ssania, zero reakcji na bodżce zewnętrzne.
Przez półtora miesiąca codziennie przechodziliśmy przez piekło. Po 45 dniach nasza długo wyczekiwana córka zmarła - w Walentynki. W tym dniu ludzie się radują a ja mam tragiczną rocznicę śmierci własnego dziecka.
O ile w przypadku starszych osób pogarszenie stanu zdrowia jest procesem naturalnym, pozwala oswoić się ze śmiercią, to już przedwczesna śmierć długo wyczekiwanego dziecka jest dużą traumą. Te 45 dni agonii córki rozciągnęło się na długie lata.

P.S. Wczoraj zostałem dziadkiem, naszło mnie na refleksje a napisałem ten post pod wpływem procentów. Proszę nie skadanie mi gratulacji, ten post to nie miejsce na to. To są tylko takie moje przemyślenia jak w tytule.
Ostatnio edytowany: 2021-03-26 18:16:50

--
Nie oceniaj innych zbyt pochopnie, pozory mylą! Titanica zbudowali profesjonaliści a Arkę - amatorzy.

Yoop
Yoop - Superbojownik · 3 lata temu
Straszne, że prawie każdy zna takie historie. I to nie z opowiadań osób trzecich, ale z własnego doświadczenia. Przerażające, bo zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nas również może to kiedyś spotykać.
Też bym głosował za eutanazją, bo uważam że każdy zasługuje nas godną śmierć.

Maciek_Cherokee
Maciek_Cherokee - Aspirant Najmłodszy Maciek_Sklerotee · 3 lata temu
Też mam podobną historię z dziadkiem i ojcem mojej przyszłej żony, mniejsza o szczegóły, eutanazja na życzenie powinna być dostępna, nawet zalecana w przypadkach beznadziejnych by skrócić cierpienia.
Za dużo się naoglądałem bezradnych staruszków w szpitalach by nie planować czegoś dla siebie żeby szybko zejść ze świata.
Mam już kilka gotowych scenariuszy w zależności od tego co się będzie ze mną działo, najgorzej jak nagle się utraci władzę w kończynach , wtedy przejebane bo nikt mi nie pomoże.

Skoro już wiemy co może nas czekać lepiej zawczasu przygotować sobie plan odejścia na własnych warunkach.
Ostatnio edytowany: 2021-03-26 22:43:11

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
scobik - Superbojownik · 3 lata temu
Kondolencje Misiek, ale też, wiesz...
lżejszej reszty życia!

--
-- sig
Forum > Hyde Park V > Takie przemyślenie...
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj