Dzięki wrocławskiemu oddziałowi IPN-u więcej światła padło na sympatyczną subkulturę neonazistów w Polsce. I jak zwykle okazało się, że wszystko może mieć drugie dno, nawet jeśli samo w sobie dnem się wydaje.
Skontaktował się z nami seksuolog, dr Maurycy Kuśka, który twierdzi, że prowadzi terapię grupową dla kolegów Greniucha, Bąkiewicza i spółki. Chciał poprawić nieco ich wizerunek i wytłumaczyć, co kryje się za hajlowaniem. Wywiad z nim ujawnił szokującą prawdę.
- Chłopaki cierpią niestety na przewlekłą postać „niepłonącego konaru”, niektórzy są w tym stanie od wielu lat. To oczywiście powoduje ogromne dramaty, golenie głowy na znak żałoby, agresję słowną i fizyczną. Okazało się jednak, że sprawa nie jest do końca przegrana, bo aż 99,99% z nich objawia spore podniecenie na widok Krzysztofa Bosaka. No ale przecież trudno wymagać, by pan Krzysztof był obecny jako afrodyzjak w sytuacjach intymnych innych mężczyzn, nie mówiąc o kłopotliwych pytaniach ze strony ewentualnych partnerek. Długo razem pracowaliśmy, by w końcu wymyślić remedium, bo żadne leki nie pomagały, tym bardziej, że ze względu na istniejący zdaniem chłopców spisek firm farmaceutycznych nie chcieli ich przyjmować.
- „Niepłonący konar” to impotencja?
- Proszę wypluć to słowo! Na początku nieopatrznie użyłem go przy nich i potem spędziłem trzy miesiące w szpitalu ze zdrutowaną szczęką… Ale tak. Zgadza się.
- Co poskutkowało?
- Ćwiczenia. Każdy z chłopców ma przywiązaną nitkę - jednym końcem do przyrodzenia, drugim do nadgarstka prawej ręki. Podnoszenie jej regularnie do góry powoduje, że konary zaczynają powoli adaptować się do pożądanego stanu.
Jak wyjaśnił dr Kuśka, ONR to tak naprawdę skrót od Organ Nabrzmiewa Rankiem (wg lekarza nazwa ma działać jak samospełniające się proroctwo). Poniżej zdjęcie z codziennego treningu grupy początkującej (zaawansowana ćwiczy bez zdjęcia).
Skontaktował się z nami seksuolog, dr Maurycy Kuśka, który twierdzi, że prowadzi terapię grupową dla kolegów Greniucha, Bąkiewicza i spółki. Chciał poprawić nieco ich wizerunek i wytłumaczyć, co kryje się za hajlowaniem. Wywiad z nim ujawnił szokującą prawdę.
- Chłopaki cierpią niestety na przewlekłą postać „niepłonącego konaru”, niektórzy są w tym stanie od wielu lat. To oczywiście powoduje ogromne dramaty, golenie głowy na znak żałoby, agresję słowną i fizyczną. Okazało się jednak, że sprawa nie jest do końca przegrana, bo aż 99,99% z nich objawia spore podniecenie na widok Krzysztofa Bosaka. No ale przecież trudno wymagać, by pan Krzysztof był obecny jako afrodyzjak w sytuacjach intymnych innych mężczyzn, nie mówiąc o kłopotliwych pytaniach ze strony ewentualnych partnerek. Długo razem pracowaliśmy, by w końcu wymyślić remedium, bo żadne leki nie pomagały, tym bardziej, że ze względu na istniejący zdaniem chłopców spisek firm farmaceutycznych nie chcieli ich przyjmować.
- „Niepłonący konar” to impotencja?
- Proszę wypluć to słowo! Na początku nieopatrznie użyłem go przy nich i potem spędziłem trzy miesiące w szpitalu ze zdrutowaną szczęką… Ale tak. Zgadza się.
- Co poskutkowało?
- Ćwiczenia. Każdy z chłopców ma przywiązaną nitkę - jednym końcem do przyrodzenia, drugim do nadgarstka prawej ręki. Podnoszenie jej regularnie do góry powoduje, że konary zaczynają powoli adaptować się do pożądanego stanu.
Jak wyjaśnił dr Kuśka, ONR to tak naprawdę skrót od Organ Nabrzmiewa Rankiem (wg lekarza nazwa ma działać jak samospełniające się proroctwo). Poniżej zdjęcie z codziennego treningu grupy początkującej (zaawansowana ćwiczy bez zdjęcia).
--