Ja byłam dziś w Biedrze. Też widziałam u kasjerek te maseczko-przyłbiczki
ale nie po raz pierwszy, moja koleżanka z pracy w takiej prawie od początku do pracy dojeżdża, komunikacją miejską.
Jedna klientka wyrzekała, że zapomniała maseczki. Kombinowała coś z plastikową torebką na nos i usta. Ciekawa byłam, czy się skutecznie udusi, ale już wychodziłam.
Swoją drogą, co się działo... Armagedon nadciąga, jak nic. Dwa dni bez zakupów, jak jaskiniowcy
Co z tego, że Żabki otwarte.