Mam od lat takiego małego świra.
( dobra, jest całkiem spory i niereformowalny
)
Jeden tydzień urlopu spędzam tułając się sama pociągami po Polsce z plecakiem.
Zaczynam zawsze! od Olsztyna, gdzie na moim ulubionym dworcu w Polsce, który obieram za bazę wypadową, zjadam najsmaczniejszą zapiekankę na świecie i czekam, aż wejdzie, a ja poczuję ten przyjemny dreszczyk
U siostry przepakowuję łachy, zostawiam zbędny balast, który potem dobieram wedle potrzeby i pogody, a poprzednią zawartość ładuję sobie do pralki.
Dziś pierwszy dzień po urlopie.
Zaraz się rozpłaczę