I na początek do :servina:
Mam
coś w rodzaju ściany z kwiatów (wymiary na przykład 3 x 2 m). Użyłem drewnianych słupków, rozstawionych co 60 cm. Pomiędzy nimi umieściłem deseczki, na których można montować skrzynki ze zwisającymi kwiatami (ale nie surfinie, lepiej pelargonie). No i znalazłem miejsce na pieńki, słomki i szyszki dla owadów, poidełko dla ptaków i owadów (niedostępne dla kotów i liszek).
Nawet dwa.
Ad rem.
Mam podlewanie - 4 sekcje, leją po pół godziny, programator włącza o określonej porze - po wszystkim wyłącza hydrofor. Standard.
Tak było przez 8 lat.
No ale teraz mamy 2020 rok
Zauważyłem, że hydrofor w czasie gdy nie ma podlewania zaczął się włączać na parę minut. Potem się wyłączał i spokój. Myślałem, że podbija ciśnienie bo być może gdzieś jest nieszczelność na łączach.
Ale po paru dniach te czasy nadprogramowego włączania zaczęły się przedłużać aż w końcu zaczął chodzić cały czas.
Jak zalałem zbiornik na deszczówkę przy którym hydrofor się automatycznie wyłącza - dupa, chodził dalej.
Gdy wyłączyłem go z prądu i włączyłem na powrót to zaczynał podlewanie jakby nigdy nic - czyli ciśnienie w instalacji było OK.
Nie mam pomysłu co się spierdzieliło w hydroforze (bo chyba nie w programatorze?)
Drogie Bravo, pomożesz?
Mam
coś w rodzaju ściany z kwiatów (wymiary na przykład 3 x 2 m). Użyłem drewnianych słupków, rozstawionych co 60 cm. Pomiędzy nimi umieściłem deseczki, na których można montować skrzynki ze zwisającymi kwiatami (ale nie surfinie, lepiej pelargonie). No i znalazłem miejsce na pieńki, słomki i szyszki dla owadów, poidełko dla ptaków i owadów (niedostępne dla kotów i liszek).
Nawet dwa.
Ad rem.
Mam podlewanie - 4 sekcje, leją po pół godziny, programator włącza o określonej porze - po wszystkim wyłącza hydrofor. Standard.
Tak było przez 8 lat.
No ale teraz mamy 2020 rok
Zauważyłem, że hydrofor w czasie gdy nie ma podlewania zaczął się włączać na parę minut. Potem się wyłączał i spokój. Myślałem, że podbija ciśnienie bo być może gdzieś jest nieszczelność na łączach.
Ale po paru dniach te czasy nadprogramowego włączania zaczęły się przedłużać aż w końcu zaczął chodzić cały czas.
Jak zalałem zbiornik na deszczówkę przy którym hydrofor się automatycznie wyłącza - dupa, chodził dalej.
Gdy wyłączyłem go z prądu i włączyłem na powrót to zaczynał podlewanie jakby nigdy nic - czyli ciśnienie w instalacji było OK.
Nie mam pomysłu co się spierdzieliło w hydroforze (bo chyba nie w programatorze?)
Drogie Bravo, pomożesz?