Zlazłem wczoraj z dobowego dyżuru. Na nocy mieliśny dwie deski i znoszenie po schodach. Wrócilem do domu, poogarniałem sprawy, potem zakupy, odebrać pierdziocha z przedszkola, dać mu żryć, potem zawiozłem ją do rodziców i musiałem iść na noc. Zrobiłem sobie krótką drzemkę między 16 a 17. Kiedy się obudziłem, nie potrafiłem się podnieść. Ból od pośladka do kolana. Najpierw jakoś spełzłem z łóżka, potem długo się piobizowałem... Kuffa nie dam rady w robocie. Dojechałem, przebrałem się, nikt mi nie był w stanie tej nocki zabrać.
Zlazłem do karetki, venflon 250 ml NaCl z ketonalem 100mg i dexaven 8. Zaczęło puszczać, pojechaľem na IP po receptę - nimesil i mydocalm forte. Od razu sobie zażyłem.
W nocy puściło a nad ranem jak ręką odjął.
Wróciłem do domu kawka i jeszcze jedna kroplówka taka jak wieczorem. Wszystko puściło.
Jak bym takich czynów dokonuwał 2000 lat temu, dziś wsiałym w waszym domu na krzyżu.