...a kiedy w przydomowym gastronomicznym rzucili twój przeukochany syrrr...

A jaki to syr? Oprócz tego, że smaczny?

Dużo masz tych ukochanych syrów? Żeby popitki nie zabrakło

:sambojka Truflowy, ale taki omatkoicórko. Reszta pecorino, które znam, i owszem, lubię, ma takie małe, czarne ścineczki trufla porozrzucane po całości, ten ma Żyły, czuję się jak wyjątkowo fartowy poszukiwacz złota w Klondike

Na szczycie jest tylko ten Ale ogólnie to owszem, mysie zapędy posiadam

A jakie wino do tego?

:kocia_mama widzę, że ktoś ma problemy z kolorami. Przecież widać, że czerwone

:kocia_mama szato lapatik 02'

:kocia_mama a zwykłe obiadowe wzięłam, za 2.60 bodajże Czerwone toskańskie, rzadko u nich wina kupuję, to się zapytałam, polecono mi to, Solatìo, winnica (czytaj: miejsce butelkowania vel gospodarstwo rolne) Santa Lucia, mogę z czystym sumieniem i ja polecić, całkiem słuszne, za bardzo przystępna cenę


Mmmmm... i po syrze...

:somsiad mmm smak lapatik '02 w ciepły letni wieczór nad jeziorem...

Zawsze zastanawialem sie jak smakuje trufla. Nawet podrobki w stylu smardza nie dane bylo mi skosztowac.

Smardzów nie jadłam, próbowałabym Trufla to nie tyle smak, co aromat, który przechodzi przez kubki smakowe i sublimuje... ech, nie dam rady opowiedzieć. Truflę sie kocha, albo nienawidzi, nie ma drogi pomiędzy. Mąż nie znosi, ja i dzieciaki wielbimy.
Kiedyś, daaawno temu, mój nauczyciel rosyjskiego opowiadał, jak nie znosi czarnej porzeczki, bo mu jej zapach smród pluskiew przypomina. Z truflą jest tak samo. Niby capi gazem, ale dla mnie to gaz "szlachetny"

gdzieś czytałam, że pluskwy to śmierdza malinami raczej jeden pies, nienawidze obu

:discordia w malinach to często siedzą pluskwiaki, te zielone skubańce, co potrafią zasmrodzić ręce, całą wanienkę (jak się, u licha, nazywa to papierowe cóś, w czym maliny sprzedają?) i obrzydzić dalszą konsumpcję, ale nie muszę Cię chyba przekonywać?

ja na to mówie "takieszarechujwieco"

:discordia

:oiko z czarna porzeczka mam podobnie. Nienawidze. Ale sok z niej to miod dla mnie. Podobnie z pomidorami. Zjem, zupa pomidorowa tylko z ryzem, ale bogu chron mnie przed sokiem pomidorowym.

:oiko a jeszcze pytanie. Ten zapach gazu, to znaczy metanu? Czy tym podobny z kuchenek? Bo ogolnie gaz nie pachnie, tylko jest nawaniany, zeby go vzuc jak sie ulatnia. Mowi sie, ze ludzie ktorym oddech pachnie gazem - maja schizofrenie.

zialena82 no ba! W emigrantach potencjuje w wątróbki po wenecjańsku, taka cebula! (silnia)

:gibss kuchenkowy gaz, jak w mordkę strzelił Słoiczek po kupionej miesąc temu trufli przechowuję jak relikwię, otworzę, sztachnę się, zamknę... Nie wyrzucę, dopóki się całkowicie bezzapachowa nie zrobi

:oiko to moze taniej potrawy nawaniac gazem, zamiast trufle kupowac. Taka vegeta...

:gibss ech... no ale on "szlachetny", a całą resztę to podpalić
Nawiasem zahaczając, to podróby trufli mają całkiem dobry rynek, szczególnie jeśli chodzi o typowo zapachowe przeroby. Masło, olej, pasztet, sos, typu "zawartość trufla 0, 004%" są takimi dobrymi przekrętami. Niby deklarujesz najprawdziwszą prawdę, bo trufla jest, a że dopchałeś produkt chemicznymi zapachami, to jest to już drobnym szczegółem. Ot, takie wyjścia bezpieczeństwa. A szkoda, bo wystarczyłoby niewiele więcej materii podstawowej, żeby produkt był naprawdę naturalny i uzasadniony*.

* I zarąbisty, trufla to schody do nieeebaaaa

A jakie sa watrobki po wenecjansku?. Tydzien temu kupilem w ciapatym sklepie watrobke, bo z gory wygladala jak drobiowa. Niestety okazalo sie, ze to kozia, lub barania. Pol kilo w 1 kawalku, a od gory wygladalo jak wiele kawalkow drobiowej. Jak zaczalem to smazyc, to myslalem, ze sie rozbecze z powodu aromatu. Zamiast w 10 min. zalatwic sprawe, to 3 godziny sie meczylem zeby to bylo zjadliwe. Ciapki musza byc zakochani w kozach chyba.

:oiko a z podrabianiem i innymi chwytami marketingowymi to wszedzie norma. Lubie czasem zjesc na kanapce zjesc rybke w pomidorach. I jakies 20 lat temu w sklepie patrze- Losos. Wow rozumiem makrela, szprot itd. Kupilem wiec w ciemno, bo niedrogie bylo. Po powrocie do domu zszedlem na ziemie. Otwierajac puche przeczytalem dokladnie. Drobnym druczkiem -tolpyga a'la LOSOS. i sie zastanawiam co gosc mial na celu wymyslajac taki chwyt. Sprzedac jedna partie wybrakowanego towaru? Bo pozniej na polkach juz tego rarytasu nie widzialem

:gibss A tego nie wiem, nigdy nie smażyłam ani koziej, ani baraniej. Po wenecjańsku to cebulka, duuużo cebulki, na oliwie i maśle, posiekana na cieniutkie plasterki, upichcona przez prawie godzinę, posolona, wrzucone strzępki wątróbki cielęcej lub wołowej na sam koniec pichcenia, pieprz, mleko lub słodka śmietana i pięć minut pod przykrywką

Namówiłeś

Łosoś jest jednym z najbardziej szabrowanych towarów, wolę szprotkę, złowioną 100 km ode mnie, niż homara zza 3000 km, ale osławianego, jak mój własny, praktycznie z łona wyciągnięty przez pr

:oiko looo matko. Mleko, lub smietana do watrobki... ciezko sobie wyobrazic. Ale piszesz o wieprzowej, lub cielecej zamiast drobiowej. To fakt, ze dlugo trza je meczyc.ja ten kozi zapach zabijalem cytryna. A ogolnie to lubie watrobke drobiowa z cebula i nic wiecej. Taka prostota

Płucz, płucz i płucz, a potem te skrawki na cebulkę i mleko na to Biorę na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność
Drobiowe używam z prawdziwą satysfakcją do pasztetu, tanie, smaczne i zdrowe

:oiko

Druga część tematu jest obrzydliwa, natomiast za truflowe pecorino dałbym się pokroić

:tomcat_tc od razu poznac smakosza

:gibbs W Chinach na potęgę sprzedawano pstrąga tęczowego jako łososia. I chińskie władze, żeby zaradzić temu procederowi, postanowiły zezwolić na to, żeby każda ryba z rodziny łososiowatych mogła być sprzedawana jako łosoś. Proste i skuteczne

Wlasnie w tej chwili na tvp rozrywka Okrasa watrobke robi

:oiko podasz swoj przepis na pasztet? Czesio czeka