Chodzi mi o polityczne dowództwo: w NATO czołową rolę grają Amerykanie i bez zgody Prezydenta USA NATO nigdzie się nie wybierze. Jaki wybierany w wyborach polityk z UE miałby podejmować decyzję o wysłaniu sił europejskich do walki?
Język jest ważny, bo armia potrzebuje jednego języka do komunikacji, inaczej to będzie sławna ze skuteczności armia Austro-Węgier (tak, wiem, mieli też sukcesy).
Finansowanie takiej armii musiałoby wyglądać całkiem inaczej niż NATO, bo NATO jest głównie sojuszem, gdzie wchodzą armie innych krajów, a wspólne jest dowództwo i procedury. Jeśli będziemy zrobić taką patchworkową armię europejską to będzie to narzędzie największych i najbogatszych, nawet nie Niemiec które się rozbroiły a Francji i Włoch. To ja podziękuję. Ja bym wolał zacząć od jednostek finansowanych z unijnego budżetu (musiałaby chyba wzrosnąć składka) i chciałbym wybierać Prezydenta/Przewodniczącego UE w wyborach dwutorowych prowadzonych według zasady "jeden Europejczyk- jeden głos", i prawo do wysyłania takich wojsk dałbym jemu, pod kontrolą PE oczywiście.