Globalną wojnę może być nie tak łatwo. Bo Rosja, Stany i Chiny to zbyt stabilne i rozsądne kraje, by się pchać w totalną rozpierdziuchę. Choć po Trumpie można się wiele spodziewać. W Europie też nie ma ognisk zapalnych grożących eskalacją. Afryka mogłąby się wyrżnąć w pień i nikt płakać nie będzie. Nawet świat cywilizowany będzie zadowolony. Jeśli już, to wspomóc któryś z religijnych, czy terytorialnych między państwami, które mają pozawierane sojusze. Na przykład Izrael - świat arabski. Wtedy do Izraela dołączy USA, a do arabskich możliwe, że Rosja. Może Rosja - Chiny, choć tam nikt z zewnątrz się raczej mieszać nie będzie. Podburzanie Korei Północnej nie rokuje, bo przecież ich nikt nie bierze na poważnie. Indie - Pakistan? Będzie masa trupów, możliwe że nawet jakaś bomba atomba poleci, ale kto się będzie mieszać w ich gierki? Wywalenie Mekki też niewiele da. Bo świat islamu raczej się nie zjednoczy, albo nie zjednoczy na tyle trwale, by stworzyć zagrażający reszcie świata blok. Zresztą, czym uderzą? I jak?
Generalnie, to świat chyba po ostatnich wojnach wydoroślał na tyle, że nikt rozsądny i poważny, dysponujący rozbudowanym arsenałem broni wszelkiej, do totalnego konfliktu dążyć nie będzie. Jednak jest za dużo do stracenia.
Ostatnio edytowany:
2018-11-13 20:52:53
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".