Pomysł na film SF?
Na Ziemię napadają wielkie stonki i niszczą wszystkie ziemniaki, które szybko się wyczerpują i ziemianie są pozbawieni Bulwy! Na ratunek wyrusza Tomi Li Dżąs z Andżeliną Dżoli i z karabinami laserowymi (!). Ale na pomoc wielkim stonkom przylatują gigantyczne komary i pomóc tu może tylko Arnold Szwarceneger, kiedy 1/3 ziemian zostaje wyssana. Z krwi, oczywiście. Arnold używa tajemniczej broni, i wszyscy giną, na Ziemi zostaje garstka ludzi, która ma za zadanie odnowić naszą populację. Taki mam pomysł na film SF
A co do wojny, to myślę że JM by się nabijał z wrogów tak długo, na ile oni by mogli sobie na to pozwolić. Ale później by się JM reaktywował. Oczywiście po polsku, nawet gdyby nasz kraj został wymazany z mapy. Takie wypadki się już zdarzały.