Za gówniaka dostałem z Niemiec komiks, w którym Goofy jeździł na rowerze zaopatrzonym w lampę naftową.
Pomysł spodobał mi się wściekle z uwagi na to, że byłem małym piromanem
Zanabyłem zatem w sklepie "żelaznym" model "Jupiter 1" (heh, na allegro są w kategorii "Antyki i sztuka"

), kilka butelek nafty i śmigałem z tym nocami po okolicy, budząc małą sensację
Ale: Było to genialne rozwiązanie - światło oświetlało okolicę dookoła (ta lampka nader mocno potrafiła dawać czadu - oczywiście to nie przekłada się na jakiekolwiek światło LED), nie świeciła mi w oczy - bo wisiała na kierownicy, więc była całkiem nisko, no i można było łapska ogrzać
Jeździłem z nią tak długo, aż od uderzeń w ramę (w miejscu gdzie obraca się kierownica) zbiornik na naftę się w końcu rozszczelnił i jazda stała się z deka hardcorowa
Myślę, że stado dzików uciekałoby w popłochu, jakbyś na nie wyjechał płonącym rowerem niczym Ghost Rider