Idę do gościa, on mi coś daje, a ja jeszcze żądam, żeby mi zapłacił za to, że coś od niego dostałem...

Wyobraźcie sobie np. krwiodawcę, który jeszcze musi płacić, żeby ktoś od niego wziął ten towar. Chyba by się facet zniechęcił

Nie macie wrażenia, że coś jest nie tak ze słowem pracodawca

Tam zaraz żądasz, to jest nagroda od Wynagrodzenie, żądać możesz tylko zaległego wynagrodzenia.

Ale tylko raz

Przypomniał mi się tekst wypowiadany przez mijane Asari (wysokorozwinięty gatunek humanoidalnych obcych) z Mass Effect 2:
"
- Podobno czujesz się niewolnikiem swoich pracowników. Nie powinno być odwrotnie?
"

:wisz-nu W rzeczy samej, powinno być pracokupca, my lewacy wskazujemy że w ten sposób zatrudniający dzięki prostej językowej sztuczce zrobili z siebie szlachetnych panów którzy coś dają.


Drugim takim słówkiem jest "płatnik VAT", kiedy powinno być tak naprawdę "odprowadzacz VAT". Płaci ten podatek w gruncie rzeczy końcowy konsument, a nie określany "płatnikiem" przedsiębiorca (w większości przypadków).

Gównoburze o koszty pracy i podatki są tu najdłuższe i najbardziej zrytualizowane (coś jak kroki w menuecie) więc zaraz się to rozwinie, na co czekam z niecierpliwością.

:wisz-nu Bo krwiodawca w zasadzie płaci. Cena krwi, wg http://www.rckik.zgora.pl/article,pl,68,cennik_krwi__skladnikow_krwi_i_uslug_na_rok_2020.html, to 275 zł za jednostkę. 8 podłych czekolad to pewnie ok. 25 zł. Płaci więc 250 zł, choć w sposób ukryty.

;wisz
bez komentarza
"Idę do gościa, on mi coś daje, a ja jeszcze żądam, żeby mi zapłacił
Nie macie wrażenia, że coś jest nie tak ze słowem pracodawca