:zajebioza widocznie u mnie to jeszcze nie ten etap wychowania kobiety
Historyjka z morałem walentynkowa.
Idę sobie z dziewczyną. Przy bramie krakowskiej mija nas dwóch dresów. Jeden taki bardziej elegancik. No i słychać taki dialog:
(elegancik): - Ty stary. Idź sam, bo ja jeszcze muszę do kwiaciarni skoczyć po kwiatek.
(drugi dres): - No i widzisz kurwa! Ja takiego problemu nie mam. Kiedyś to się musiałem ze wszystkiego spowiadać, a teraz ćpam co chcę.
Morał: wolny może więcej
Historyjka 2. Też z morałem.
Stoję przy kasie. Kupujemy z dziewczyną produkty na obiad (ciasto francuskie, szpinak, pierś z kurczaka, ser). Za nami w kolejce żulik z kwiatkiem doniczkowym w jednej rączce, no i flaszeczką w drugiej. Spogląda na nas. Już wiem, że otworzy ten swój zapity ryj:
- a dżentelmen widzę kwiatka nie kupił. Może dżentelmen kupi kwiatek? Jak nie kupi, to ja kupię. Przyjmie panienka kwiatek ode mnie?
Nie wiem na co chłop liczył. Nie chciałem z gościem dyskutować, bo nie było czasu. Bym mu pierdolnął, ale nie chciałem dziewczynie przypału robić. Obejrzałem się, przeszyłem wzrokiem i powiedziałem stanowcze "Nie" odnoszące się do wszystkiego co powiedział i co chciał jeszcze powiedzieć żulik.
Morał: To nic, że dziewczyna truje Ci, że nie obchodzi walentynek, że liczy się to, że się spotka z Tobą w ten dzień. Nie ma walentynek? Okej. No ale atrakcje chociaż przygotowane. Koniec końców i tak wychodzi, że wszystko fajnie, cudownie, tylko.... gdzie jest kwiatek? To co mówi dziewczyna nie zawsze jest tym co myśli