Elektronika biedronkowa, czyli wszelkie 'markowe' sprzęty made by biedrona

Mnie ostatnio urzekł laptop firmy TOSZYBA z procesorem Kau 2 Duo, i 2TB RAM, dysk 1.44MB oraz zarąbisty monitor monochromatyczny 2". Kupiłem go za jedyne 100 gr. Natychmiast ruszyłem domu na podbój Tibii. niestety komputer nie chciał sie włączyć, zadzwoniłem do konsultanta Biedronki, który wysłał do mnie paczkę. 2 tyg. później w kartonie przyszedł transformator 1000v do 12v. Musiałem go podłączyć do pobliskiej linii trakcyjnej ale na szczęście udało się... komputer się włączył . Pojawił się ekran powitalny systemu MS-DOS 1.0. Tibię wgrałem z taśmy magnetofonowej 469kb. Niestety nie było modemu do gry przez internet. Skonsultowałem się z biedronką, modem przyszedł za kilka miesięcy wraz z płytą winylową ze sterownikami. Wszystko jakoś ruszyło, niestety nazajutrz po 2 godzinach żłupienia w Tibię komputer wybuchł raniąc mnie w twarz. Mimo wszystko warto było się pomęczyć. Niedługo planuje zakup laptopa firmowanego znakiem 'biedronka - technika' z procesorem drewnianym 50KhZ i 2kb RAM.

Witam! Dzisiaj zrecenzuję bardzo solidny komputer stacjonarny firmy Biedronka Techniqa(R). Komputer kosztował około 200gr, po przystapieniu do nagrywania systemu Windows wystapił błąd o braku klawiatury i wcisnięciu dowolnego klawisza... uporałem się z tym problemem kapiąc monitor w roztworze oleju z wodą z biedronki. Włozyłem płytę z Blu-Ray z Windowsem 8 do stacji kartridży i rozpocząłem instalację. Windows instalował się w około 2 pójść do kibla z zatwardzeniem czyli jaiieś 6 godzin. Kiedy pasek miał już 99,99% wyskoczył błąd o małym miejscu na dysku (wolne: 0b). Kopnąłem w klawiature z półobrotu i nagle włączył się windows 0.1 zajmujący 1b. Wyjąłem Blu-raya z kartridża (przejściówka) i zacząłem pracę z komputerem, przy okazji odinstalowałem windows 8 wersja 128-bit. Zainstalowałem oczywiście tibie, tym razem w wersji 0.2, z taśmy datasette 496kb (Tibia zajmowała aż 0,98b). Niestety po godzinnej instalacji komputer zapalił się, w natychmiastowym odruchu kopnąłem w obudowę i wyjebałe*m gówno przez okno. po 17 godzinach zdałem sobie sprawę ze komp był fajny i zsedłem po niego na dół, okazało się ze uratowałem go przed złym złomiarzem. Włączyłem go jescze raz, niestety kawałek skrzydła waiatraczka wystrzelił i wbił mi się w jaja. Tym razem jyjebałe*m go bezpowrotnie.