Romain Grosjean zrobił bum na torze, a potem siedział przestraszony w samochodzie obsługi i tyle było widać. To, czego widać nie było i jak to się stało (przypuszczalnie), że w ogóle nie stał się pieczonym pasztetem z Romaina Grosjeana jest równie ciekawe jak oglądanie wielkiej kuli ognia po wypadku.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą