![]() |
![]() |
Gwoździe totalne to najpopularniejsze dżołki z naszego forum Kawałki Mięsne. Przy czym są one popularne zarówno wśród autorów postów, jak i ich odbiorców.
Ten zbiór powstał z kilku powodów. Po pierwsze chcieliśmy zachować dla potomności dżołki, które wywarły największy wpływ na nasze forumowe życie. Po drugie bojownicy w swych komentarzach często do nich powracają używając haseł, których nowi bojownicy nie rozumieją. Teraz, po zapoznaniu się z tymi kawałami wszystko powinno być dla nich jasne. Wreszcie zbiór ten stanowi swoisty katalog dżołków zakazanych - których pod żadnym pozorem nie wolno już wstawiać na forum !
Nie. Gównianych dżołków, choćby nie wiem jak często się na forum pojawiały, tu nie wrzucamy. Gwóźdź totalny to nie tylko dżołk, który pojawił sie wiele razy na forum, ale i taki, który czymś nas ujął.
Hmmm, trudne pytanie. Ale wiesz, zawsze można się jakoś dogadać. Generalnie procedura jest taka:
1. uznajesz że jakiś dżołk powinien zostać dołączony do tego zbioru,
2. wysyłasz go na adres strzelec@joemonster.org wraz z dołączonym uzasadnieniem,
3. w okresie od minuty do 3 lat zbiera się żyri, które ocenia, czy argumenty podane przez Ciebie w mailu są wystarczające ku temu, by dołączyć tenże kawałek do naszej listy. Wszelkie surweniry i inne gifty mogą nam znacznie ułatwić podjęcie właściwej decyzji,
4. po pozytywnej weryfikacji kawał ląduje w katalogu.
Tak jak wszystko, co wielkie i niezwykłe, powstało to to coś nagle i spontanicznie. Pierwszy nieoficjalny zbiór został przygotowany przez Perpetkę, a pierwszym pomysłodawcą stworzenia wielkiej listy gwoździ forumowych był Pablo_Key. Sama nazwa została wymyślona przez Joe Monstera. A potem to już wszystko się jakoś potoczyło.
A takie:
Z czego składa sie strzelec ?
Strzelec składa sie z :
- strzelca wlasciwego,
- karabinu,
- okopu.
Może nie gwóźdź totalny, ale jako współautor tego zbiorku mogłem sobie chyba pozwolić na odrobinę prywaty :C:C:C
Był facet, który nazywał się Wilson i miał fabrykę sprzętu żelaznego: śrubki, gwoździe, nakrętki, łopaty, grabie itp. Postanowił zatrudnić gościa od reklamy, żeby nakręcił mu film reklamujący jego gwoździe. Ten przychodzi po tygodniu i pokazuje mu film, a tam rzymski żołnierz przybija gwoździami Jezusa do krzyża, pod spodem napis "Gwoździe Wilsona utrzymają wszystko". Wilson wpada w szał, mówi, że nie może czegoś takiego puścić w TV itp., że jego by ukrzyżowali za taki film itp. Gość obiecuje przyjść za tydzień z innym filmem, na którym ma nie być Rzymianina krzyżującego Jezusa.
Po tygodniu gościu przychodzi i pokazuje film. A tam ukrzyżowany Jezus i żołnierz stojący obok z założonymi rękami, i napis: "Gwoździe Wilsona utrzymają wszystko". Wilson się wściekł, że znowu nie może tego puścić w TV itp., że chce filmu ale bez ukrzyżowanego Jezusa - bez Jezusa w ogóle.
Facet od reklamy zrobił kwaśną minę i poszedł. Wraca za tydzień i pokazuje trzeci film, na którym widać górkę i kawałek pola. Chwila ciszy... Nagle zza górki wybiega jakiś gość w łachmanach, długie włosy, zaniedbany itp. Zbiega z tej górki i przez pole biegnie oglądając się co chwilę do tyłu. Chwila ciszy... Wybiegają rzymscy żołnierze i biegną za nim przez to pole. Jeden się zatrzymuje przy kamerze i dysząc mówi:
- Gdybyśmy mieli gwoździe Wilsona...jesień 2001
*****
Zima. Do przydrożnego baru wchodzi kierowca tira. Siada przy barze i mówi:
- Poproszę setke. Tfu! (spluwa na podłogę) Pieprzony matiz....
Barman się zdziwił, ale nalał mu setkę. Facet wychylił duszkiem i mówi:
- Barman, jeszcze seteczkę. Tfu! Pieprzony matiz...
Barman zdziwiony nalał setkę. Facet wychylił i mówi:
- Jeszcze jedna setka. Tfu! Jebany matiz...
Barman mu nalewa i pyta:
- Ok, niech pan zamawia co pan chce, ale czemu za każdym razem pan spluwa i przeklina jakiegoś matiza?
- Wie pan co? - mówi kierowca - Zakopałem się w zaspie 30-tonową Scanią i ni chu-chu nie mogę wyjechać. Podjeżdża matiziak, wysiada kierowca i mówi, że mnie wyciągnie. Ja mu na to: "panie, jak mnie pan wyciągniesz tym matizem, to ja panu ze szczęścia laskę zrobię!".
- TFU! Pierdo**ny MATIZ!!!wiosna 2002
* * * * *
W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy.
- Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety.
Wielki rycerz na to:
- Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu.
Mieszczanie na to:
- Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze.
I poszli do drugiego rycerza. Średni Rycerzu - pomóż etc. Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza. Mały Rycerzu - pomóż etc. Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi. Pytają więc mieszczanie: - Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?!
Na to Mały Rycerz :
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier****!pierwsze wystąpienie zniknęło wraz z pierwszą wersją Kawałków Mięsnych...
* * * * *Jedzie facet autostradą i nagle zauważa duży napis:
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - 20 kmMyśli sobie - dziwne - ale jedzie dalej i widzi napis:
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - 10 kmMoże mi się coś zdaje? - pomyślał, ale jedzie a tu:
SIOSTRY SZARYTKI
DOM PUBLICZNY - następny zjazd 1500 mCiekawe - myśli sobie facet - czegoś takiego jeszcze nie próbowałem, może by tam zajrzeć... Zjeżdża z autostrady, po kilku kilometrach jazdy wąską drogą dojeżdża do bramy klasztoru. Puka. Otwiera mu zakonnica w długim habicie.
- Czytałem ogłoszenie sióstr...
- Proszę nic nie mówić - przerwała mu zakonnica przy bramie - ja wszystko wiem... Proszę iść za mną....
Zakonnica doprowadziła go do ciężkich dębowych drzwi. Zapukała trzy razy, drzwi otworzyły się i stanęła w nich siostra w habicie, ale bez nakrycia głowy. W dłoni trzymała metalową puszkę.
- Wrzuć do tej puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
Facet wrzucił stówę do puszki i zaczął iść za drugą siostrą, na początku korytarzem, potem po schodach w górę, aż doszedł do następnych, ciemnych, dębowych drzwi. Prowadząca go zakonnica zapukała do drzwi trzy razy, drzwi otworzyły się, i oczom faceta ukazała się następna zakonnica, bez nakrycia głowy i wierzchniej części sutanny. W dłoniach, podobnie jak poprzednia, trzymała metalową puszkę.
- Wrzuć do puszki 100 zł i rób, co ci każe ta siostra...
Facet posłusznie wrzucił 100 zł do puszki i poszedł za następną siostrą.
Najpierw ciemnym korytarzem, potem po schodach w dół, aż do kolejnych ciężkich, dębowych drzwi. Zakonnica zapukała trzy razy, drzwi uchyliła inna zakonnica, już w samej bieliźnie...
W dłoniach trzymała metalową puszkę, do której domyślny facet bez wezwania włożył kolejne 100 zł i posłusznie podążył za nią.
Przez dłuższą chwilę szedł ciemnym korytarzem, aż znalazł się przed ciężkimi, okutymi żelazem dębowymi drzwiami.
- Za te drzwi wejdziesz już sam... Ale wcześniej włóż do mojej puszki jeszcze 100 zł...
Facet posłusznie włożył do puszki 100 zł i otworzył drzwi. Jego zdumionym oczom ukazał się parking, na którym stało jego własne auto...Nad ogrodzeniem wisiała duża tablica z napisem:
ZOSTAŁEŚ WYRUCHANY. ODEJDŹ W POKOJU.
SIOSTRY SZARYTKI.jesień 2002
* * * * *
Zwierzęta w dżungli dowiedziały się, że jutro jest koniec świata.
Coby nie marnować czasu wszystkie popędziły do monopolowego...
Oczywiście ostra libacja. Imprezka w miarę rozwoju przeradza się w ogólną orgię.
Scena wybrana:
Hipopotam posuwa żyrafę. Żyrafa w przebłysku świadomości odwraca głowę w strone hipka i mówi:
"No co ty, Hipek, jutro koniec świata, a ty mnie w gumie posuwasz?"
Hipcio : "Nie, nie - to tylko boa mi laskę robi"wiosna 2002
* * * * *
Jedzie ciężarówka bardzo wysoko załadowana. Kierowca - cwaniaczek chciał przejechać pod mostem, ale niestety zaklinował się. Przyjechała policja, gliniarz chodzi dookoła, patrzy i mówi:
- No i co? Zaklinował się pan?
Na co kierowca:
-Nie! Wiozłem kurwa most i mi się paliwo skończyło.czerwiec 2003
* * * * *
Pewien 3-latek w nocy podpatrzył jak tata kocha się z mamą od tyłu i nazajutrz pyta tatę:
- Tato a co robiliście w nocy z mamą?
Tata trochę zaskoczony pytaniem odpowiada:
- Wiesz synku tak się robi jak ktoś ma jakieś wielkie marzenie. A mama właśnie bardzo chce miec córeczkę...
Mały odwraca się do ojca, wypina się i krzyczy:
- Tata, to ja chcę nowe KLOCKI!!!styczeń 2001, sto i jeden mutacji...
* * * * *
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy!lato 2002
* * * * *
Na ulicy stoi dziewczynka. Tak biedna, zasmarkana, w podkolanówkach i kokardkach. A minka smutna, że aż strach.
Przechodzącemu dziadziusiowi żal sę zrobiło biedactwa.
-Dziewczynko, może chcesz na pączka?
-A jak to kurwa jest "na pączka" ???lato 2002
* * * * *
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, niech pan mi pomoże - mam pomarańczowego ptaszka!
- Niech pan zdejmie spodnie - no i faktycznie, jasio cały pomarańczowy.
Lekarz myśli przez chwilę i mówi:
- Wie pan, to dziwne zjawisko. Ale czasem zdarza się ludziom żyjącym ciągle w stresie. Jak panu wiedzie się w pracy?
- Ach, wywalili mnie jakieś sześć miesięcy temu!
- Aaa, to pewnie dlatego!. Stąd stres i stąd pomarańczowy jasio..
- Nie. Mój szef był strasznym kutasem. Kazał mi pracować 20-30 godzin dodatkowo co tydzień i wywalił mnie bez słowa.. Ale znalazłem nową pracę gdzie sam ustalam godziny pracy, płacą mi dwa razy tyle co w starej, a szef jest super gość. Żadnych stresów w pracy.
- Hmm.. A jak w domu?
- Noo, rozwiodłem się z osiem miesięcy temu
- Może stąd ten stres?
- Nie. Przez lata słuchalem jej pieprzenia. Cieszę się że się wyniosła, głupia rura.
- Hmm.. A ma pan jakieś specyficzne hobby?
- Nie. Zwykle siedzę w domu, oglądam pornole i jem chipsystyczeń 2002
* * * * *
Przyszedł facet do burdelu
- Dzień dobry, chcialbym zamówić sobie panienkę.
- Proszę, tu jest cennik - mowi burdelmama.
- Ale ja nie mam tyle pieniędzy...
- Niech pan pokaże ile ma.
- ...
- Uuuu, za tą forse to żadnej panienki pan nie dostanie, jedynie może być pan Marian
- No jak ma być to niech będzie - odparl facet.
Zeszli do kotłowni, do palacza Mariana
- Panie Marianie, klient do pana!
Pan Marian odstawił wiadro z węglem, szuflę, zdjął spodnie i wypiął się w strone klienta. Klient spojrzał z niesmakiem na brudnego tłustego i zarośniętego Mariana, próbuje się do niego dobrać, ale nie bardzo wie jak.
Mówi więc:
- Prosze pana, może by mi pan pomógł?
Na co Marian odwrócił głowę, wypluł papierosa, zatrzepotał rzęsami i powiedział ochrypłym basem:
- KOCHAM CIĘ...jesień 2001
* * * * *
W szkole na lekcji pani pyta dzieci, gdzie pracują ich tatusiowie.
- Mój tata jest piekarzem - mówi Jacek.
- A mój jest kierowcą - mówi Ola.
- A mój tata jest lekarzem - mówi Małgosia.
- No a twój tata, kim jest? - pyta Pani Jasia.
- No, mój tata... tańczy w klubie gejowskim - odpowiada Jasiu.
Na przerwie pani podchodzi do Jasia i pyta:
- Jasiu, twój tata naprawdę tańczy w klubie gejowskim?
- Nie - odpowiada Jasiu - Mój tata pracuje w Microsofcie, ale wstydziłem się powiedzieć..lato 2001, także w wersji: akwizytorem, posłem Samoobrony, gwoździowrzucaczem... :>
* * * * *
W pewnej wiosce spotkał bardzo sędziwego Armeńczyka i poprosił aby opowiedział mu najciekawsze historie ze swojego życia. Starzec podrapał się po głowie, a potem powiedział:
- Pewnego razu mój osioł się zgubił, więc ja i moi przyjaciele kupiliśmy trochę wódki i poszliśmy go szukać. W końcu go znaleźliśmy. Potem wypiliśmy wódkę i przelecieliśmy po kolei osła - była kupa zabawy.
Reporter doszedł do wniosku, że nie może napisać o tym artykułu więc prosi o inną historię.
Starzec zaczął opowiadać:
- Pewnego razu żona mojego sąsiada się zgubiła, więc ja i inni mężczyźni z wioski kupiliśmy trochę wódki i poszliśmy jej szukać. W końcu ją znaleźliśmy. Potem wypiliśmy wódkę i przelecieliśmy po kolei żonę sąsiada - była kupa zabawy.
Załamany reporter wytłumaczył, że nie może napisać artykułu o tych opowieściach. Poprosił starca o jakąś smutną lub dramatyczną historię.
Starzec zastanowił się chwilę i ze smutnym wyrazem twarzy zaczął
- Pewnego razu się zgubiłem...lato 2002, także w wersji z bacą i spotkaniem żołnierzy idących na ćwiczenia
* * * * *
Pewnego dnia podczas odprawy zwołanej przez brygadzistę grupy budowlanej pracownicy zauważają, że brygadzista ma strasznie zapuchnięte lewe oko.
-Panie brygadzisto, na litość boską co się Panu stało ?
-To nie wasza sprawa! Do roboty!
- Ależ niech Pan będzie ludzki i odpowie.
- To od mrożonego kurczaka - odrzekł brygadzista.
- Jak to możliwe ?
- A bo stałem obok mojej żony, nagle patrzę jak schyla się do zamrażarki i wypina pupcię. I tak patrzę na jej krągłe pośladki i myślę: chyba z podniecenia oszaleję. Odsuwam jej stringi i jadę od tyłu. Jak przyjemnie!
Nagle żona odkręca się do mnie i wali mnie w łeb zamrożonym kurczakiem.
- Jak to, to ona nie lubi od tyłu ? Przecież to każda kobieta uwielbia.
- Lubi lubi, tylko nie w Tesco !Istnieje tyle wersji tego kawału ile różnych hipermarketów w Polsce
*****
Po bibce z ostrym popijaniem i "baletami", facet budzi się nad ranem w obcym łóżku. Obok niego śpi, paskudnie chrapiąc, obrzydliwe, grube babsko. Facet ostrożnie podnosi kołdrę i zamiera z obrzydzenia: wszystko ubabrane krwią...
Rad, nierad, facet wstaje i wlecze się do łazienki.
Zapala światło, staje przed lustrem i z przerażeniem dostrzega wystający mu z ust, zaklinowany między zębami sznureczek. "O Boże" - mamrocze facet niewyraźnie, "zechciej tylko sprawić, żeby to była herbata ekspresowa!"*****
Do łowiącego rybaka podpływa żaba:
-Przepraszam, panie rybaku, czy mogę usiąść na pana spławik i sobie z niego skoczyć??
-OK.
Za chwilę wypływa i te same pytanie. Rybak znowu się zgodził. Następnym razem wypływa:
-Panie rybaku, a czy mogę sobie usiąść obok pana.
-Możesz.
Po chwili nadpływa druga żaba z zapytaniem:
-Przepraszam, panie rybaku, czy mogę usiąść na pana spławik i sobie z niego skoczyć?
-Spier... . Dobrze jej powiedziałam, panie rybaku?*****
Spadochroniarz:
- Jestem na wysokości stu metrów nad ziemią! Czy mogę otworzyć spadochron?
- Jeszcze nie!
- Jestem pięćdziesiąt metrów nad ziemią, czy mogę...
- Jeszcze nie!
- Już tylko pięć metrów!
- A co z pięciu metrów nie skoczysz bez spadochronu?!*****
Siedzi sobie Puchatek przy ognisku i zajada pieczyste.
Widzi go Tygrysek i postanawia sie przyłączyć.
Po kilku browarach i kawałkach pieczystego, Tygrysek z żalem mówi do Puchatka:
- Wiesz Puchatku, ale Prosiaczka to nie bardzo lubię.
- Jak ci nie smakuje, to nie jedz - odparł Kubuś Puchatek.*****
Piękny lipcowy dzień. Las, w lesie cisza. Słychać ćwierkanie ptaszków, gdzieniegdzie przebiegnie zajączek, sarenka, w tle słychać leniwe stukanie dzięcioła.
Po prostu sielanka, idylla.
Wtem z głębi lasu wyłania się potężna chmura kurzu. Widać, że jakiś tabun przebiega rozpędzony przez las. Zające uciekają do swych nor. Zwierzęta w popłochu uciekają. Tabun biegnie z wielką prędkością przetaczając się przez las, nic nie widać, pył i kurz wszystko zasłania.
Aż wreszcie tabun dobiega do leśnej polanki. Zatrzymuje się tam. Kurz powoli opada. I nagle okazuje się, że cała polanka jest wysłana...... jeżami. Cała polanka grafitowa. Wszystkie sapią i ciężko oddychają, są zmęczone. Tylko jeden jeż, który prowadził cały tabun lekko się uśmiecha ale cały czas próbuje złapać oddech. Oddycha, oddycha, myśli, i wreszcie w zachwycie:
- No kurna - JAK MUSTANGI...................czerwiec 2003
*****
Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca. Pozamykał każdego w całkowicie pustym pokoju, dał po dwie metalowe kulki i gada:
- Jeśli zrobicie jakąś sztuczkę z użyciem tych kulek która mnie zadziwi to was wypuszczę.
No, więc wchodzi do pokoju Niemca. Niemiec nie był w ciemię bity położył jedną kulkę w jednym rogu pokoju a sam staną w drugim rogu. Wycelował, rzucił i trafił pierwszą kulką w tą leżącą.
Diabeł na to:
- Eeeeee lipa, każdy by tak potrafił, nie zadziwiłeś mnie, zostajesz.
I poszedł do pokoju gdzie siedział Rusek. Rusek pewny siebie wziął obie kulki w garść po czym z całej siły rzucił o ścianę. Kulki poodbijały się trochę i zatrzymały.... jedna na drugiej.
Na to Diabeł:
- Phi, wielkie mi co - siedzisz!
Po czym poszedł do pokoju Polaka. A Polak jedna kulkę zgubił a drugą popsuł....Na forum kilka mutacji tegoż się pojawiało
*****
Pewna arystokratyczna rodzina zaprosiła na przyjęcie starego generała.
Proponują mu herbatę, ale generał odpowiada flegmatycznie: "Herbatę na
przyjęciu ? Nie, bez sensu".
Myślą dalej i wymyślają, że przysuną fotel, żeby generał sobie usiadł. Na tę propozycję generał znów flegmatycznie odpowiada : "Siedzieć, na przyjęciu, bez sensu".
I rodzina dalej wysila się czym by tu generała zadowolić. W końcu decydują, że wyślą hrabinę, żeby
zabawiła generała. Podchodzi hrabina i mówi: "Panie generale, pozwoli pan, że opowiem panu zagadkę."
Generał myśli: "Zagadka, na przyjęciu, to może mieć sens"
Hrabina: "Co to jest - małe szare w dziurze?""
Generał (po chwili namysłu) : "Chuj w piździe"
Hrabina: "Nie panie generale, to mysz"
Generał: "Myszka w piździe ? BEZ SENSU"*****
Pewien pan stracił zupełnie zainteresowanie swą małżonką. Ta, zrozpaczona, próbowała jakoś zmienić ten stan rzeczy, lecz wszelkie podejmowane próby - coraz to większe dekolty, coraz to bardziej kuse i prześwitujące sukienki, wreszcie paradowanie w samej bieliznie - były daremne: mąż wracał z pracy, siadał w fotelu i czytał gazetę, zupełnie ingorując swą połowicę.
Stan ten twał już czas jakiś i kobieta prawie zupełnie straciła nadzieję. Zdecydowała się na jeszcze jedną próbę: za radą przyjaciółki postanowiła zaszokować czymś męża, aby w ten sposób wybić go z odrętwienia. Poczekała aż powracający z pracy mąż jak zwykle zasiądzie z gazetą w fotelu, po czym pojawiła się w drzwiach od pokoju w czarnej, koronkowej bieliznie, z częscią twarzową maski przeciwgazowej na głowie. Oparła się zalotnie o framugę i czekała na reakcję ślubnego.Ten łypnął tylko okiem i mruknął:
- Co, umarł ktoś ???
Chwilę później przerwał jednak czytanie, podniósł głowę, przyglądnął się chwilę żonie i unosząc brwi ze zdziwienia zawołał:
- Coś ty, stara, brwi zgoliła ??!!!*****
Idzie przez górską polanę turysta. Na jej środku zauważa ocembrowaną studnię. Podchodzi do niej i zagląda do środka. Ciemno, głucho. Nachyla się i woła. Nic! Podnosi kamyk i wrzuca do środka. Nic, żadnego odgłosu. Podnosi większy kamień. Dalej cisza po wrzuceniu. Jeszcze większy... - nic! Rozgląda się dookoła i widzi w krzakach kawałek stalowej szyny. Z wysiłkiem podnosi ją i wrzuca do studni - NIC! Nagle, po drugiej stronie polany z krzaków wybiega koza. Goni przez polanę i wskakuje do studni. Turystę zamurowało. Z krzaków wychodzi baca.
- Panocku, nie widzielista mojej kozy?
- Widziałem. Biegła przez polanę i wskoczyła do studni.
- Adyć to niemożliwe. Była psywiązana do szyny...Kawałek, którym nawet Joe przygwoździł ;)
*****
Wizyta premiera Millera na oddziale dla dzieci autystycznych i lekko
niedorozwiniętych:
- Józiu! Powiedz kto nas dzisiaj odwiedził? - pyta opiekunka.
Józiu wbija wzrok w podłogę, zaciska rączki i milczy.
- A może ty Stasiu nam powiesz? - próbuje dalej opiekunka.
Stasiu zachowuje się podobnie, tylko że trochę się ślini.
- Jasiu - pokrywa zakłopotanie opiekunka - ty lubisz oglądać telewizję,
Powiedz nam kto to jest - wskazuje na Millera.
Jasiu nie podnosząc wzroku z podłogi:
- Nowy?kwiecień 2003
*****
Pierwszego dnia szkoly, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykanskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"?
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 W Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"?
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od Was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony japończyku
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy
szept:
- Rzygać mi się chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku.listopad 2003
*****
Autentyk, miejsce akcji: Opole
Czterech kumpli postanowiło się zabawić, więc spalili trochę trawki i postanowili pojeździć maluchem po mieście. Jeżdżą tak po mieście, w końcu wpadli na rondo i kręcą się na nim w kółko, żeby faza była lepsza.
No ale trochę się to im znudziło, więc dla odmiany zaczęli jeździć po tym rondzie do tyłu. W pewnym momencie łup, walnęli w drugi samochód.
Przerażeni siedzą dalej w samochodzie i nie wychodzą. Zaraz zjawiła się policja (tak to jest, jak są potrzebni to ich nie ma a tu chwila moment i już byli), blisko miała bo na następnym skrzyżowaniu jest komisariat. Chłopaki dalej stripowani siedzą w tym aucie i nie wychodzą, w końcu podchodzi do nich policjant i mówi: "Spokojnie chłopaki, nie bójcie się, koleś ma 2 promile i jeszcze mówi, że jechaliście do tyłu."luty 2004
*****
Mieszkający od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków. Nadszedł czas sadzenia a jego jedyny syn został aresztowany jako terrorysta. Załamany Arab wysyła telegram do syna do więzienia:
"Drogi Abdulu,
Tu pisze twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedł czas sadzenia ziemniaków, ale ja już jestem po prostu za stary, żeby przekopać pole i pozasadzać sadzonki. Wiem, że jakbyś tu był, byś mi pomógł.
Kochający cię ojciec Muhammad."
Po kilku godzinach przychodzi telegram z więzienia:
"TATO NIE KOP NIGDZIE NA POLU TAM SCHOWAŁEM CAŁY TROTYL WIRÓWKĘ DO REAKTORA ORAZ BUTLE Z GAZEM I BAKTERIAMI!!!"
Pięć minut po telegramie przyjeżdża 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i łopatami. Przeszukiwali i przekopywali całe pole przez dwa tygodnie, nic nie znaleźli, więc przeprosili i odjechali. Na następny dzień przychodzi telegram:
"Drogi Ojcze,
Tu pisze kochający cię syn Abdul. Pole przekopane, możesz sadzić sadzonki. Zważywszy zaistniałe trudne okoliczności więcej zrobić nie mogłem,
Kochający cię syn Abdul."marzec 2004
*****
Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju otwiera:
- (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?!
- Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował.
- Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego, to się pan zapiszesz. Przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o drugiej w nocy.
- Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz. Zdjęcie mam przy sobie.
- Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący - nie mam w domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) - przyjdź pan jutro do biura.
- Nie ruszę się stąd. Dopóki nie zostanę członkiem Samoobrony, dopóty będę tu stał.
Facet przekomarzał się tak bitą godzinę. W końcu Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki wszystkie niezbędne dokumenty. Gość je wypełnił, otrzymał legitymację i zadowolony jak dziecko już miał iść do domu, gdy przewodniczący zatrzymał go i spytał, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony.
- A bo panie to było tak:
Wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju bzyka się z sąsiadem. Wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się z dwoma facetami na raz. Wpadam do pokoju syna a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło:
- TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM K**WA TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!maj 2004, równie popularna wersja z Giertychem
*****
Pewnego pięknego dnia Jaś postanowił wybrać się do cyrku, który właśnie zajechał do miasta. Za odłożone pieniążki kupił bilet, po czym zasiadł na widowni.
Przedstawienie było fantastyczne - popisy woltyżerek, akrobacje na trapezie, tresura zwierząt... wreszcie przyszedł czas na występ klauna.
- A oto... przed państwem niezrównany Klaun Szyderca! - zaanonsował prowadzący.
Na scenę wtarabanił się klaun. Rozejrzał się wokoło - i wtem wzrok jego padł na Jasia siedzącego w pierwszym rzędzie.
- Witaj, chłopczyku. Jak masz na imię? - zagaił Szyderca.
- Jaś - powiedział podniecony chłopczyk, oczekując wyszukanego dowcipu.
- A zatem, Jasiu... czy jesteś głową krowy? - zapytał klaun.
- Nie - zaprzeczył Jaś.
- Może wobec tego jesteś tułowiem krowy?
- Oczywiście, że nie!
- A zatem jesteś dupą wołową!
Jaś wrócił do domu z płaczem. Gdy tylko przekroczył próg domu, ojciec od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Syn zrelacjonował mu wydarzenie z cyrku.
- Jutro pójdziesz do cyrku drugi raz! - zawyrokował ojciec.
- Ale tato, tam jest Klaun Szyderca! On mnie wyśmieje!
- Nie bój nic... tym razem pójdzie z tobą wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty!
Następnego dnia Jasio w towarzystwie wujka Staszka ponownie wybrał się do cyrku. Przedstawienie trwa jak wczoraj, wreszcie nadszedł czas na występ Klauna Szydercy. Oczywiście, klaun natychmiast zauważył Jasia, którego poprzedniego dnia tak perfidnie ośmieszył i postanowił powtórzyć dowcip.
- Witaj ponownie, Jasiu! Czy jesteś głową krowy?
Na to wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty:
- Spierdalaj!luty 2005 (podesłał: Neovigo)
![]()
Wojna Światowa, ulicami okupowanego Krakowa idzie Karol Wojtyła. Nagle
zza rogu wyskakuje na niego SSman z pistoletem i krzyczy:
- Halt! Dokumenty!
- Nie mam.
- Dokumenty, polnische schweine, bo rozstrzelam!
- Jak Boga kocham nie mam przy sobie!
- Nie drwij sobie polaczku, dokumenty ale już!
- Naprawde zapomniałem!
SSman wku...... odbezpiecza już broń, nagle z niebios zstępuje promyk
światłości, pojawia się Anioł Pański i mówi do SSmana:
- Oszczędź tego dobrego człowieka, on będzie w przyszłości wielkim
człowiekiem i papieżem, zrobi wiele dobrego na świecie i zostanie
obwołany świętym.
SSman się zastanawia, po czym mówi do Anioła:
- No dobra, oszczędzę go, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że ja będę papieżem zaraz po nim.czerwiec 2005 (podesłało już 10 osób)