To nie można było tak od razu? :>
A proszę ja ciebie bardzo: niech będą schabowe.
Ale na moich warunkach.
Mężczyzna we własnym domu musi mieć coś do powiedzenia.
Do diaska.
Na pozycjach...
gotowi...
start.
Ziemniaki, marchew i czosnek pokroić, zalać zimną wodą (najmniej jak się da), posolić i gotować pod przykryciem.
Przygotować schab do smażenia. Trochę soli, odrobinę pieprzu, trochę pieprzu ziołowego. Natrzeć, przykryć, odstawić.
Cebulę odrobinę podsmażyć na maśle, ale tak żeby nie zdążyła się zrumienić, i dodać krojone w dalece umowną "kostkę" pieczarki.
Delikatnie posolić, popieprzyć, ostrą papryką posypać, przykryć, i niech się to dusi.
Jak się poddusi, to odkryć, niech sobie woda odparuje.
A! no i zamieszać.
Miękka marchew oznacza, że można odcedzić ziemniaki (uwaga żeby czosnek nie wziął i nie uciekł, skubaniutki. Do tego, to on pierwszy.), dołożyć masła i przykryć garnek, żeby się rozpuściło.
Dokładnie rozetrzeć śmietanę, następnie wlać do ziemniaków. Utłuc.
Nalać trochę oliwy na patelnię i dobrze ją rozgrzać.
Schab smażyć z jednej strony...
z drugiej strony...
Kiedy trochę się już podsmaży, to nałożyć pieczarki i posypać je startym żółtym serem.
A jak już jesteśmy przy sypaniu, to można by ten ser jeszcze posypać szczyptą ziół prowansalskich.
Tak w sumie bez związku, jakoś.
I pod pokrywkę z tym. A co.
Chwila moment, i proszsz:
No i co? A nie mówiłem, że obejdzie się bez jaj?
No.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą