< > wszystkie blogi

Średniowiecze, czyli studentka szuka pracy

16 czerwca 2015
Nie chcielibyście się czasem urodzić gdzieś indziej, w innych czasach? Wiecie, ja to bym na przykład chciała w średniowiecznej Irlandii albo Szkocji. Pomyje, siup, za okno na głowę przechodzących pod spodem giermków. Pewnie pędzą oporządzić konia swojego pana i rycerza, co rzucił komuś rękawicę. Czas wielkich pojedynków i dam serc krzyczących "Mój Ci jest!". W sumie dobra opcja, ogarnąć jakąś panieneczkę i już nie ma kary śmierci (mała powtóreczka z lektur).
Wszyscy zawsze mówią, że trzeba realizować swoje marzenia. Ale z drugiej strony myśleć o swojej przyszłości. No spoko. To jeśli zawsze chciałam być drwalem... to może powinnam studiować leśnictwo? Przecież studia "podstawa". I studiuję. Ale drwalem to już chyba nie zostanę. Kaczką też nie, tak z natury rzeczy. Może w przyszłym wcieleniu się uda jak będę dobrym człowiekiem. Szczerze mówiąc, jeśli czytają to tegoroczni maturzyści- zastanówcie się czy jeśli maturka nie pykła tak jak chcieliście, to czy nie warto rok poczekać i poprawić. Przemyślcie tę decyzję. Ale od początku zmierzałam do tego, że jeśli już współcześnie to wolałabym Stany. Stany Zjednoczone Ameryki, które są federacją (ukłon w stronę starych fanów Lekko Stronniczych, pozdro dla kumatych :D). I już mam plan. Napisałabym scenariusz filmowy, ewentualnie książkę. Takie totalne dno. Bo w Polsce raczej to nie przejdzie. A biedny student nie ma za co pojechać na wakacje. Tam na dalszym ogłupianiu społeczeństwa dorobiłabym się grubych milionów (#fejm) i gdzieś bym sobie pojechała i miała za co opłacić warunek ;) Niestety jednak miejsce nie to i społeczeństwo jeszcze nie jest aż tak zniszczone, chociaż jesteśmy na dobrej drodze, już rząd i media o to dbają. Ale nie ma co się poddawać tak łatwo. Nawet ja mogę zarobić w 3 miesiące 7 tysięcy (tak, tak, pewnie niektórzy zaczynają kojarzyć gdzie tyle kosztują warunki na państwowych uczelniach)! Chyba, że jednak nie. Bo gdzie zatrudnią kogoś prawie bez doświadczenia za więcej niż 15 zł/h… To znaczy wiem gdzie, ale jednak podziękuję. Przed poprzednimi wakacjami też szukałam pracy. Ostatecznie znalazłam bardzo tradycyjnie, call center, 10 zł/h. Nie narzekam, nie miałam warunku, do garnka włożyć było co, bo rodzice postawili ultimatum- albo wracasz do domu, albo utrzymujesz się sama. Ale ja nie o tym. Fascynujące, aczkolwiek z drugiej strony przerażające było to co działo się gdy w swojej naiwności na popularnej stronie dla osób szukających godziwej pracy i takową oferujący wstawiłam swój numer telefonu. I zdjęcie. Tak, teraz wiem, że blond włosy to jednak nie przelewki, a prawdziwy stan umysłu i do czegoś zobowiązują. Byłam w ciężkim szoku. Początkowo myślałam, że jakiś nieziemsko inteligentny kolega robi sobie głupie żarty, bo kto mógł pomyśleć, że rozdzwonią się nagle napaleńcy? Co najdziwniejsze telefony od panów 23-30 lat oferujących wprost 300,400, 700 złotych za spotkanie w wiadomym celu. Jedni z zastrzeżonych numerów i po kryjomu, inni prosili abym przemyślała sprawę i oddzwoniła. Jedni mówili wprost o seksie, inni o delikatnych pieszczotach, jeden znowuż miał fetysz stóp, a w związku z nim oferował, że będzie całował moje stopy w rajstopach. Wszystko oczywiście odpłatnie i z należnym mi szacunkiem. Tak przez jakieś 2 miesiące, mimo że ogłoszenie dawno wygasło i powinno zaginąć w odmętach Internetu. Ale jak widać tu nic nie ginie. To jednak nie było najgorsze. Były też głuche telefony trwające ponad miesiąc o 3-4 w nocy, a że nie mam zwyczaju wyciszania telefonu… Czy to normalne, że młody facet (o ile faktycznie tyle mieli lat i całkiem przystojny, jak prawie każdy się prezentował) nie może wyrwać laski, tylko musi posiłkować się czymś takim? Że oni siedzą i śledzą ogłoszenia naiwnych studentek, które chcą zarobić na życie? I co mają zrobić te naiwne dziewczyny, które faktycznie są w tragicznej sytuacji, gdy nie mają gdzie się podziać, a Ci za „przytulanie i rozmowę” oferują pieniądze, dzięki którym mogą zapłacić cały czynsz za mieszkanie? Od tamtej pory boję się telefonów. Najzwyczajniej w świecie odbieram tylko od kilku osób: mamy/przyjaciela/chłopaka. Potem słyszę tylko „ Roztwór, do Ciebie się dodzwonić to graniczny z cudem, weź Ty odbierz ten telefon”, a ja już mam zwyczajnie skrzywienie. Panie z obsługi klienta ostatnio dzwoniły przez miesiąc o różnych porach, niestety nie było im dane przedstawić mi ich cudownej oferty. Smuteczek. Roztwór doskonały
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi